poniedziałek, 3 kwietnia 2017

how to be THE BEST MOM EVER

Chcesz zapunktować u swojego dziecka?
Chcesz zobaczyć podziw i uwielbienie w jego oczach?
Chcesz usłyszeć "kocham cię, mamo, jesteś najlepsza"?
Powiem Ci, jak to osiągnąć!


***

Ambicją każdej z nas-mam jest bycie dobrą, wspaniałą, wręcz jak najlepszą w tym życiowym "fachu". Jako sztandarowa przeciwniczka medialnego mitu matki idealnej (a może nawet chodzące tego mitu zaprzeczenie) i wszelkich przejawów niezdrowej przesady w temacie, uważam że KAŻDA* z nas taką właśnie matką po prostu JEST. Choćby dlatego, że się staramy i robimy, co możemy i jak potrafimy w danej chwili najlepiej. Ale przede wszystkim dlatego, że KOCHAMY te nasze dzieciaki najmocniej na świecie. Naturalną, piękną, mądrą miłością. 
Skąd więc właśnie u mnie taki temat?
Z dojrzewania. Mojego, w macierzyństwie. 
Ale również z dojrzewania chłopaków, które przejawia się tak samo w ich większym zrozumieniu dla niektórych moich metod i zdecydowanym sprzeciwie wobec innych. Im precyzyjniej określają swoje potrzeby i poglądy, tym łatwiej mi im matkować. To nie znaczy, że ze starszymi dziećmi jest lżej, że się nie wściekam kilkadziesiąt razy na dobę i panuje ogólna sielanka. Nic z tego! Ale nie działam już tak bardzo po omacku, jak przedtem ;) 
Pisałam dotąd o tym, z czego jestem dumna jako mama oraz - a jest to jeden z Waszych ulubionych wpisów - o niezawodnym przepisie na szczęśliwe dziecko. Dziś będzie suplement. Bo myślę, że trzeba nam wszystkim przypomnieć, że tym, co na co dzień faktycznie decyduje o poczuciu szczęścia, bycia kochanym i zauważonym, bycia ważnym i docenionym, są małe gesty - drobiazgi, które świadczą o naszym zaangażowaniu, o miłości, ale też szacunku, o tym, że dostrzegamy, co jest ważne dla tego małego człowieka, co go interesuje, co lubi, nawet wtedy, kiedy to zupełnie nie nasza bajka.
Czasami takie gesty przychodzą nam naturalnie, odruchowo. Innym razem stanowią wyzwanie. Tak samo, jak każde dziecko jest inne, ma różne pasje i motywacje, w dodatku zmieniające się nieraz w błyskawicznym tempie, tak i my-rodzice różnimy się temperamentem, kreatywnością, zabieganiem, stanem zdrowia - to wszystko wpływa na naszą zdolność skoncentrowania uwagi, ale na szczęście - co powtarzam chyba do znudzenia przy każdym temacie, prawda? - ćwiczenie czyni mistrza, a wyrobiony nawyk staje się naszą drugą naturą. Co do jednego mogę Was bowiem zapewnić: kiedy raz zauważycie prawidłowość między takim gestem a wybuchem "radości i miłości" ze strony Waszego dziecka, kiedy poczujecie, że to Wasze działanie dołożyło kolejną cegiełkę do jego pewności siebie, miłości własnej (tej zdrowej) oraz poczucia bezpieczeństwa (tu UWAGA: prezenty-rzeczy, które skutkują podobnymi wybuchami, tak nie działają! nawet te najlepsze i najdroższe, nie mają tego rozwojowego bonusu i nie są w stanie gestów zastąpić), wtedy - cóż - będziecie chcieli to powtarzać, po prostu.
Nie powiem Wam oczywiście, co dokładnie robić, jak konkretnie postępować, bo to zbyt indywidualna kwestia. Mogę Wam jednak zdradzić, w jakich sytuacjach punktuję lub otrzymuję pochwałę od moich chłopaków.

Oto 15 drobnych gestów, które zrobiły ze mnie (w oczach moich synów) SUPER-MATKĘ:

1. Nucenie kibolskich przyśpiewek Legii.  

2. Cierpliwe macanie opakowań z minifigurkami Lego w poszukiwaniu tej wymarzonej. 
To, że stoję czasem w sklepie pół godziny i macam, macam, macam ma o niebo większe znacznie niż to, czy ostatecznie kupię tę figurkę, czy nie.

3. Zgoda na lody w zimny dzień.

4. Łódki, ptaszki i skaczące żabki origami robione na życzenie. 

5. Układanie rymów do szkolnych czytanek. Zabawnych lub sprośnych rymów. Czytanie idzie po tym jak po maśle. Układanie piosenek o codziennych sprawach lub ulubionych rzeczach chłopaków. Lub o nich samych. 
Niedawno J.J. przyznał mi nawet honorowy tytuł Mistrzyni Głupich Wierszyków. Brawo ja!

6. Podstawianie imion chłopaków pod imiona bohaterów czytanych książek. +1000 do fajności matki, a przy okazji +3000 do fajności książki.

7. Kończenie wielkiej awantury malowniczą, absurdalną hiperbolą, dzięki której ostatecznie wszyscy zamiast się na siebie złościć, zwijamy się ze śmiechu.
 
8. Dużo wspólnego ruchu. Rowery, dalekie wyjazdy i niedalekie wycieczki, nawet chodzenie do szkoły czy z powrotem - zawsze traktujemy jak wyprawę. 
Kiedy J.J. chodził jeszcze do przedszkola i omawiali w grupie temat rodziny, pani zapytała dzieci, skąd wiedzą, że rodzice ich kochają. Większość odpowiadała: "bo kupują mi słodycze" lub po prostu "bo mi to mówią". Czteroletni J.J. powiedział: "bo zabierają mnie na spacery." Czasem mu o tym przypominam i nadal mnie to wzrusza.

9. Opowiadanie o moich głupotach i wybrykach z dzieciństwa. 
Polecam jak najmocniej. Nie wstydźcie się tego i nie obawiajcie. Każdy super-rodzic był kiedyś super-łobuzem (prawda?). Przypominanie sobie tego przy dzieciach spełnia milion pozytywnych funkcji wychowawczo-rozwojowych, a do tego doskonale buduje więź. 

10. Pozwalanie na to, czego nie pochwalam.
Zapytałam kiedyś J.J.'a, co jego zdaniem robię najfajniej. 
- To trudne pytanie, mamo. Bo jest mnóstwo takich rzeczy (no, ba! #wzrusz).
- To wybierz tę jedną, którą byś chciał, żebym robiła częściej.
- Okej, lubię, jak nam czasami pozwalasz robić coś, czego nie chcesz, żebyśmy robili.
Zaskoczył mnie. Nie zrozumiałam, w czym rzecz. 
- Co na przykład? - chciałam wiedzieć.
- Na przykład pić colę, albo pograć na twoim komputerze, albo wybrudzić się tak, że masz potem górę prania. 
To niesamowite, że dzieci wyłapują takie rzeczy. I że potrafią docenić to "pozwalanie".

11. Zaskakujące przekąski.
Pisałam już przy okazji tematów śniadaniowych, że np. foremkami do pierników wycinam kanapki w kształcie choinek czy jeży. Ostatnio hitem naszych pikników są plastry jabłka, włożone między dwa maślane herbatniki. Poza tym zawsze mamy w domu zapas jakiegoś dzieciowego makaronu, aktualnie w kształcie: a) samolotów, b) dinozaurów i c) postaci z bajki "Świnka Peppa". 

12. Zgoda na eksperymentowanie.
Zrobić wielkiego żelka z butelki coli? Czemu nie! 
Zrobić tęczę z rozpuszczonych M&M'sów? Proszę bardzo! 
Kostki lodu w kształcie lokomotyw? Jasne!
Wyhodowanie nowej kapusty pekińskiej z "dupki" starej? Tak, spróbujmy!
Ozdoby choinkowe z Lego? Pewnie! Już szukam odpowiednich filmików na YouTube.

13. Temperowanie J.J.-owi kredek + zaopatrywanie go w gumki o niebanalnych kształtach. 
Kiedyś przestanę to robić, ale póki co wiem, że uwielbia otwierać piórnik w szkole i znajdować takie "niespodzianki". 

14. Nauka mnóstwa fajnych rzeczy, np. gry w kapsle, tworzenia autorskich kolorów w Paincie czy napełniania balonów wodą. 
  
15. Drukowanie kolorowanek z czymkolwiek zechcą. 


A co jest lub znajdzie się na Waszej liście?  


brokułowa bluza J.J.'a - Little Gold King
kocyk - La Millou
torebeczki na przekąski - DoddleBags

* z pominięciem patologii, oczywiście

1 komentarz:

Dziękuję za Wasze opinie :)