czwartek, 27 kwietnia 2017

36


1/2/3/4/5/6/7/8/9/10/11/12

Dojrzewanie jest fajne. Lubię ten swój licznik.
Z okazji moich jutrzejszych urodzin #36factsaboutme i lista wymarzonych prezentów.

1. Jestem totalnie praworęczna. Lewą ręką nie umiem się nawet dobrze podrapać.
2. Podobno ludzie dzielą się na tych, którzy mogą zjeść kilo czekolady i nie przytyją nawet pół grama oraz na tych, którzy tylko wejdą do działu ze słodyczami, a już przytyli. Należę do tych drugich.
3. Siwieję od 24. roku życia.

poniedziałek, 24 kwietnia 2017

to connect / Poznań


Podróżujemy ciągle. Blisko i daleko. Odkąd są dzieci, zawsze z dziećmi. Bez dzieci sobie tego nawet nie wyobrażamy. Nigdy nie mieliśmy wątpliwości, nigdy się nie zastanawialiśmy, czy nie byłoby łatwiej, przyjemniej, szybciej bez tego "nadbagażu". Było dla nas oczywiste, że robimy to razem, i już. Nasi znajomi, rodzina, niemal wszyscy, których znamy, postępują w ten sposób. Oczywiście ci, którzy mają dzieci. To nie znaczy, że wszystkim jest łatwo, że odbywa się to bezproblemowo, nic z tych rzeczy, ale nawet kiedy mierzymy się z trudnościami, to nadal jest... naturalne. 
Miałam niedawno przyjemność otrzymać od Beaty Sadowskiej książkę, którą napisała wspólnie z Pawłem Kunachowiczem I jak tu nie podróżować z dzieckiem. Z wymarzoną dedykacją: wielu dalszych wspaniałych wspólnych podróży. Od pierwszych stron wiedziałam, że rozumujemy podobnie. Trochę zazdrościłam synka-śpiocha, bo moi potomkowie zawsze i wszędzie urządzają prawdziwy rozbój, a sen ograniczają do niezbędnego dla życia (bo dla zdrowia to chyba jednak nie) minimum, ale zaraz potem pomyślałam: Ha! Dajemy radę z nimi, właśnie takimi, rozbrykanymi jak małpy w zoo. 

poniedziałek, 10 kwietnia 2017

look, breathe, be

Ewidentnie mam problem z eventami blogowymi, na których trzeba być, żeby istnieć. Kiedy J.J. był malutki, podobnie miałam z konferencjami, na które trzeba było jeździć w ramach pracy redakcyjnej. Nie chodzi o to, że nie lubię, że nieciekawe. Nie, nie. Ale jakoś wolę być gdzie indziej. Na przykład w lesie, z chłopcami. Zdaję sobie sprawę z tego, że coś mi umyka, przechodzi bezpowrotnie koło nosa. Jakieś szanse, jakieś pieniądze, jakaś kariera. Czasami nawet bym chciała potrafić inaczej. Ale wiem już, że to nie mój model, nie moja ścieżka. Biegnę za nimi, pędzącymi na hulajnogach. Patrzę, jak w mgnieniu oka polanę zamieniają w boisko. J.J. czubkiem buta rysuje na piasku bramki i pola karne. Niedźwiadek troszczy się o prowiant. Za chwilę rozpocznie się mecz, najważniejszy w ich życiu. Będzie pot i łzy, krzyki: "co za akcja!" i "mamo, widziałaś to?!" Widziałam. 

czwartek, 6 kwietnia 2017

here comes The Easter Bunny

Tradycja zajączkowych prezentów jest w mojej rodzinie dość nowa. Zaczęliśmy ją praktykować, kiedy byłam już nastolatką, przede wszystkim ze względu na moje młodsze rodzeństwo, choć przyznaję, że nawet "taka stara" miałam z tej zabawy nie mniej frajdy niż dzieciaki. Wybiegaliśmy - każdy ze swoim koszykiem - do ogrodu i szukaliśmy w nim czekoladowych jajek. Z czasem, kiedy już podrośliśmy, a nie mieliśmy jeszcze swoich dzieci, do tych jajek dołączyły też drobne prezenty. I tak zostało. 
Mimo wszystko nie opowiadam chłopcom o Zającu jak o Świętym Mikołaju. Wiara w Mikołaja ma dla mnie zupełnie inny wymiar. Zająca od początku traktujemy umownie. Chłopcy wiedzą, że to zmyślona postać, ale wcale im to nie przeszkadza - ot, kolejna okazja do niespodzianek. Czyli powód do radości. Tak jak ja kiedyś, tak oni dzisiaj uwielbiają frajdę, jaką dają im te ogrodowe poszukiwania. A jeśli w dodatku jest już ciepło i wiosna rozgościła się już na dobre, chętnie konsumują swoje skarby od razu, na dworze. I tam też testują nowe zabawki. 

Praktykujecie tę tradycję? 
W ten sam sposób czy jednak inaczej?

Na zdjęciach możecie zobaczyć, jak wyglądała nasza przedwczesna Wielka Niedziela, zorganizowana - ku uciesze łobuzów - na potrzeby sesji, i jakie prezenty wybrałam w tym roku dla chłopców. Poniżej znajdziecie ponadto linki do tych i kilku innych rzeczy, które wpadły mi w oko. Mieszczą się one w przedziale cenowym do 100 zł. 

wtorek, 4 kwietnia 2017

books about life and trees

Zazieleniło się w domowej bibliotece chłopaków. Nie wiem, czy to "wina" wiosny, czy tego, że wspólnie płaczemy nad ścinanymi na potęgę drzewami w naszej dotąd bardzo zarośniętej okolicy, i szukamy w książkach pocieszenia, albo nadziei. Zwłaszcza w tych, w których przyroda okazuje się przyjacielem człowieka. Na dobre i na niełatwe dni.

poniedziałek, 3 kwietnia 2017

how to be THE BEST MOM EVER

Chcesz zapunktować u swojego dziecka?
Chcesz zobaczyć podziw i uwielbienie w jego oczach?
Chcesz usłyszeć "kocham cię, mamo, jesteś najlepsza"?
Powiem Ci, jak to osiągnąć!