piątek, 29 lipca 2016

close to home


Wakacje w domu. Czy mogą być fajne, nie-nudne, niebanalne? Tak. Na początku przeraziła mnie nieco wizja codziennego łączenia pracy z zapewnianiem atrakcji obu łobuzom, ale teraz - na półmetku - stwierdzam, że jakoś się to udaje. Bardzo dużo czasu spędzamy nad naszą pobliską rzeką i niezależnie od ilości błota po deszczu, jest to zawsze ogromna frajda dla chłopaków. Właściwie kiedy przeglądam nasz Instagram, widzę, że 98% wakacyjnego czasu spędzamy w wodzie. Jeśli szukacie pomysłów na zorganizowanie dzieciom rozrywek w duchu #playitsimple, to tam również kilka znajdziecie, np. malowanie wielkoformatowych dzieł sztuki oraz... bodypainting, obserwowanie samolotów, nauka akrobacji na trzepaku (hicior! i plus 1000 do fajności wśród kolegów), basening w ogrodzie (są dni, kiedy w ogóle nie wychodzą!), polowanie na ćmy i motyle, robienie domowych lodów (próbujemy różnych coraz dziwniejszych smaków - dziś na deser będą... pomidorowe!), odkrycie najświetniejszej kafejki w okolicy czy gra w kapsle (ale emocje!). 
Zainspirowani?

wtorek, 26 lipca 2016

inspirations for mom everyday look


Im jestem starsza, tym jakoś łatwiej mi przychodzi konsekwentne trzymanie się swojego stylu, także podczas wyprzedaży. Gdybym miała napisać dla Was przewodnik, jak kupować wtedy z głową... cóż, powiedziałabym tylko jedno zdanie: bądź wierna sobie. W dobrze skomponowanej szafie wszystko do siebie pasuje. Pokazuję Wam dziś w zestawach kilkadziesiąt rzeczy - ubrań i dodatków - wszystkie z trwających przecen i wszystkie w moim guście. Kamizelkę z imitacji zamszu, cudownie miękką, białą bawełnianą koszulę oraz skórzane sandały z frędzlami mam już w swojej szafie i były to strzały w ---> 10. A co Wam wpadło w oko? 

środa, 20 lipca 2016

room for two

Ostatnie zmiany w pokoju J.J.'a podyktowała nam przede wszystkim szkoła. Tym razem była to konieczność stworzenia tam wspólnej, w miarę funkcjonalnej przestrzeni i dla niego, i dla Niedźwiadka. Ponieważ jeszcze trochę potrwa, zanim wybudujemy nasz dom marzeń, w którym każdy z chłopaków będzie miał swój pokój, nie mieliśmy wyjścia i musieliśmy się w końcu zmierzyć z tym zadaniem. Niedźwiadek zrobił się dużym chłopakiem, przyszłym przedszkolakiem, który coraz częściej wolał spać z bratem niż z nami, a już na pewno chciał się bawić TYMI SAMYMI zabawkami, w TYM SAMYM miejscu. Jednocześnie J.J. wciąż potrzebuje być czasami sam i musi tę możliwość mieć. Powolne sprowadzanie młodszego do tego samego pokoju rozpoczęliśmy już rok temu. Przywędrowała część zabawek, potem mebelki, pościel, zaczęło się wspólne usypianie. Na końcu dołączyły do tego ubrania i książeczki. Odbywało się to dość łagodnie, a J.J. chętnie przeniósł się ze spaniem na górę, gdzie ma teraz swoje królestwo. "Pan Złość" też miał w tym niemały udział. Najtrudniej było okiełznać tony J.J.-owego Lego, ale w końcu wylądowało w jednej z szuflad i przestało się (zapewne chwilowo) walać po podłodze, dzięki czemu można się wreszcie swobodnie bawić innymi zabawkami. Głównymi zmianami były: kolor ścian, układ mebli, obniżenie łóżka, nowe szafki na książki i pudła na zabawki czy pościel.

poniedziałek, 18 lipca 2016

Swaderki, the last one

Ostatnia partia zdjęć z naszego chillout'u na Mazurach. Najdziwniejsze było dla mnie obudzić się tam rano i stwierdzić, że chyba po raz pierwszy od roku nie mam przed sobą dnia, wypełnionego po brzegi i to co do minuty. Że mogę po prostu pójść na pomost, usiąść, odetchnąć i się nie spieszyć. Że żaden termin nie woła, nic mi się nie gotuje, ani nie pierze, nawet zasięgu nie ma, więc komunikaty o nowych mailach po prostu nie przychodzą. Ta świadomość pozwoliła mi w ciągu tych kilku dni odpocząć bardziej niż zwykle. 
***
A jak wygląda to u Was? 
Umiecie/możecie włączyć pauzę? 

czwartek, 14 lipca 2016

Swaderki, part II

Wygląda na to, że wczorajszy post zachęcił Was do odwiedzenia Swaderek, i super! Naprawdę gorąco polecam przynajmniej zobaczyć to turkusowo-szmaragdowe jezioro, jedno z najczystszych w Polsce. My trafiliśmy tam za siostrą Pana Męża, która dawno temu przyjeżdżała w tę okolicę z rodzicami na wczasy w domkach pracowniczych i chciała zobaczyć, jak to miejsce wygląda po latach. Dopiero na Waszą prośbę poszukałam linku do pola namiotowego, na który byliśmy - oto ono. Swoją drogą nie wiem, jak można tak kiepsko sfotografować tak piękny krajobraz :/ 
Sugerujcie się raczej moimi zdjęciami ;) :*

środa, 13 lipca 2016

Swaderki, part I

Zakochałam się. W tym jeziorze, którego kolory zapierały dech w piersiach o każdej porze dnia, w każdą pogodę (choć przed burzą chyba wyglądało najpiękniej). W tym brzegu z szuwarami, wąskimi kładeczkami co kilkadziesiąt metrów, gdzie tak łatwo było odnaleźć spokój, ciszę i intymność, choć przecież kamping był pełen ludzi. W tej dzieciarni nieustraszonej, która skakała "na śrubę" albo "żołnierza" do zimnej wody, nawet w deszczu, która łowiła ryby i od razu je wypuszczała, która dzieliła się robakami i nawoływała się z końca pomostów: - Tutaj bierze, tutaj, chodźcie! I leciała chmara cała w jedno miejsce, ramię w ramię, z tymi swoimi kijami, nierzadko trochę za ciężkimi. Byliśmy tam pięć dni i nie widziałam ani jednego dziecka z tabletem, ani z telefonem (zupełnie inaczej niż w tamtym roku) - na jednym ze zdjęć możecie zobaczyć J.J. z moją komórką, sprawdza... prognozę pogody :) Za to wędkę miał chyba każdy w wieku 5+, także dziewczyny. Było też rozpalanie ogniska, gra w piłkę i badmintona, dźwięki gitary i śpiewy, a nawet robienie gwiazd, żeby popisać się przed nowo poznanymi koleżankami ;) Słodkie, beztroskie, urokliwe wakacje. 
Wrócimy nad to malownicze jezioro na pewno. Mam nadzieję, że nawet więcej niż jeden raz. 
A może się tam spotkamy?