Mamy z mężem takie marzenie: ja, on, trójka (taki jest plan) naszych dzieci w wieku najlepiej już okołogimnazjalnym, wynajęta bryka i cała, piękna, wspaniała Route 66 przed nami. A w odtwarzaczu Alan Jackson, James Taylor, Brad Paisley, Johnny Cash, Ray Charles...
Póki co jednak 'wszystkie drogi prowadzą do Mrągowa' ;P
I chociaż sobotni wypad na okoliczność Pikniku Country z dwójką maluchów i to bez noclegu był niezbyt dobrym pomysłem, bo obiad trzeba było jeść w tempie ekspresowym, spacer obrócił się w noszenie i holowanie narybku, a plan muzycznego relaksu w okolicach sceny legł w gruzach, gdy utknęliśmy na placu zabaw, to powiem Wam, że było chyba warto (przy czym pominę znaczącym milczeniem poziom kultury i stan upojenia większości obecnych w mieście wakacjowiczów). Dla tego wiatru od jeziora, dla tego światła i widoków, a przede wszystkim dla tych godzin nocnego powrotu, kiedy chłopcy już spali, a my popijaliśmy pyszną kawę i gadaliśmy, gadaliśmy, gadaliśmy. Bo to jest - wiecie - świetne uczucie: uświadomienie sobie, że po tych 12 latach razem nadal mamy o czym gadać i CHCE nam się :) Tym bardziej, że w domu zwykle nie mamy na to zbyt wiele czasu.
J.J.:
kombinezon - Gray Label (cocoshki.pl)
sznur - pasmanteria
kapelusz - F&F
sandały - Bio Rockies (allegro.pl)
plasterek-żółwik - H&M
Niedźwiadek:
t-shirt z pacyfką i bloomersy - Grain de chic
czapeczka - no name (sh)
Tata:
tank top - Reserved
szorty - Carry
kapelusz (mój, chociaż męski) - H&M
sandały - Bata
Mama:
sukienka - Carry
pasek - Pull&Bear
kapelusz - z Mrągowa
kowbojki - nie pamiętam, mają tzw. sto lat
torebka - Stradivarius
naszyjnik - Top Secret