Miało być tak: mieszkam w domu przy plaży, małym, drewnianym, ale z frontem z cegły; taras wokół domu, huśtawka, kolorowe poduszki i koce, grill z klapką, stary, obdrapany stół, a przy nim stary fotel, obity mocno przetartym sztruksem; na stole stara maszyna do pisania, jakiś Adler na przykład, zapisana do połowy kartka z historią trudnego związku, obok plik trzydziestu, zapisanych całkowicie - przyciśnięty kamieniem, bo wieje - i kilkanaście jeszcze pustych; kubek z czarną gorzką herbatą i okruszki rabarbarowego crumble. Ja - w długiej zielonej spódnicy i popielatym ażurowym swetrze, narzuconym na gołe ciało, z odsłoniętym ramieniem, z długimi włosami, farbowanymi na niemal czarno, z lornetką na szyi. Uśmiecham się i słucham, jak szumi morze. Z domu pachnie cytryną i miętą. Kurczak w piekarniku, ziemniaki się gotują. Koperek pokrojony. Sałata w misce. Olaf - mój najmłodszy syn - śpi sobie właśnie słodko na kanapie w salonie. Ma jakieś 5 lat. Remik - 15, Serguś - 10. Kiedy Olaf się obudzi, pojedziemy odebrać jego braci ze szkoły.
Każdy ma innego ojca, równie wspaniałego, bo w każdym z tych ojców byłam przecież do szaleństwa zakochana. Po prostu nigdy nie chciałam się wiązać na stałe i kiedy czułam się zbyt silnie związana, odchodziłam. Albo oni odchodzili. Ale zawsze bardzo chciałam mieć dzieci. W tej chwili jestem spełniona i szczęśliwa. Otoczona miłością. Pracuję z miłością. Kocham innych i siebie. A od strony plaży idzie do mnie właśnie Marek - piękny brodacz, właściciel małego bistro w sąsiedniej miejscowości. W papierowej torbie niesie croissanty, pachnące jak marzenie - dla mnie i dla chłopaków. Bo nie ma nic lepszego od popołudniowej inki z mocno spienionym mlekiem i chrupiącego rogalika z konfiturą z róży.
Ot, taki obrazek.
Wyśniony w mojej nastoletniej głowie.
Tak miało być.
Takie miałam mieć życie.
Ułożyło się zupełnie inaczej.
Choć właściwie wciąż nie wiadomo, jak się jeszcze ułoży.
Pewna będę dopiero przy ostatnim oddechu.
Nie żałuję.
Nie zamierzam żałować.
Ani chwili.
Co z tego, że z tamtego planu została tylko stara maszyna do pisania, która i tak nie działa?
Cieszę się tym, co mam.
Ludzie mają swoje wizje, swoje marzenia, mniej lub bardziej niezrealizowane, głowy w przeszłości lub snach z przeszłości, małe i duże frustracje, ale życie - życie jest TU i TERAZ. Nie dajcie sobie tego odebrać przez jakiekolwiek złudzenia. Nie pozwólcie, żeby Wam te mrzonki odebrały DZIŚ, które nie wróci. Nie marnujcie się na żale. Bądźcie UWAŻNI, wrażliwi, szczęśliwi dziś, tu i teraz właśnie. Bo właśnie to jest prawdziwe, a tylko to, co prawdziwe, jest naprawdę piękne i warte zachodu.
Udanej majówki!
:*
Ot, taki obrazek.
Wyśniony w mojej nastoletniej głowie.
Tak miało być.
Takie miałam mieć życie.
Ułożyło się zupełnie inaczej.
Choć właściwie wciąż nie wiadomo, jak się jeszcze ułoży.
Pewna będę dopiero przy ostatnim oddechu.
Nie żałuję.
Nie zamierzam żałować.
Ani chwili.
Co z tego, że z tamtego planu została tylko stara maszyna do pisania, która i tak nie działa?
Cieszę się tym, co mam.
Ludzie mają swoje wizje, swoje marzenia, mniej lub bardziej niezrealizowane, głowy w przeszłości lub snach z przeszłości, małe i duże frustracje, ale życie - życie jest TU i TERAZ. Nie dajcie sobie tego odebrać przez jakiekolwiek złudzenia. Nie pozwólcie, żeby Wam te mrzonki odebrały DZIŚ, które nie wróci. Nie marnujcie się na żale. Bądźcie UWAŻNI, wrażliwi, szczęśliwi dziś, tu i teraz właśnie. Bo właśnie to jest prawdziwe, a tylko to, co prawdziwe, jest naprawdę piękne i warte zachodu.
Udanej majówki!
:*