Niektóre z Was wiedzą, że od wielu już (7? 8?) lat zajmuję się zawodowo tematyką okołomedyczną. W większości przypadków (zleceń) piszę o tym, jak skutecznie zastępować farmakologię metodami naturalnymi, ale nie o znachorstwie, tylko o dobrym żarełku i dbaniu o siebie przy wykorzystaniu jak najmniej przetworzonych produktów. Mam dość kiepską pamięć, a wiedzy z tego zakresu jest tak dużo, że nie sposób wszystko ogarnąć. Poza tym naprawdę łatwo od tego zwariować i popaść w skrajności. Dlatego zaraz po napisaniu artykułu staram się nadmiar informacji wypierać, a zostawiam sobie tylko te, które uznaję za przydatne na co dzień, np. co z czym w rodzinnej diecie łączyć, czego ilość zwiększyć, a z czego raczej zrezygnować itp. Obiecałam Wam wpis o wzmacnianiu odporności dzieci (a przy okazji i swojej), ale musicie pamiętać, że pomimo tylu lat doświadczenia nie jestem jednak lekarzem, ani nawet dietetykiem, więc proszę potraktujcie mnie łagodnie ;)
Z pewnością w kwestii zdrowia dzieci dużo same już wiecie lub podpowiada Wam to intuicja. Ważna jest higiena, dużo ruchu, spacery lub po prostu zabawy na dworze (za minimum uznaje się ok. 2 godzin dziennie, ale wiemy, jak jest :/), spokojny sen i kąpiele w letniej wodzie, a latem - nawet w chłodnej, bieganie boso, zmiany klimatu. Ponieważ niemal 80% układu odpornościowego związane jest ściśle z układem pokarmowym, niezwykle istotne jest też to, co jemy, my i nasze dzieci. Co oraz JAK (o tym drugim często zapominamy!).
1. Równowaga
Jak wszędzie, tak i w mikroflorze naszego organizmu najważniejsza jest równowaga. Pokrótce chodzi o to, by nie przesadzić z jakimś składnikiem, np. z tłuszczami czy węglowodanami. Dlatego fajnie, jeśli pozwolimy dzieciom próbować różnych rzeczy, będziemy zmieniać jadłospis. Każda potrawa może mieć przecież jakiś zamiennik, a każdy ważny składnik - kilka źródeł. Choćby witamina C. Jest w truskawkach, soku z ananasa, zieleninie.
2. Prebiotyki
2. Prebiotyki
To naturalne składniki pożywienia (skrobia, błonnik), które zapewniają wspomnianą równowagę, a tym samym zdrowie całego organizmu. Znajdują się np. w burakach, porach, rzodkiewce, czosnku, cebuli, bananach. Warto "wkręcać" je w dietę dzieci choćby pod postacią zup-kremów.
3. Probiotyki
To owe słynne "kultury bakterii", na pewno o nich słyszałyście. Działają genialnie i szybko na florę organizmu. Podnoszą odporność właściwie "od ręki", a w wielu przypadkach mogą z powodzeniem zastąpić leki, np. przy zatruciach, biegunkach itp. Naturalnie są w zsiadłym mleku, kwaszonych ogórkach, kwaszonej kapuście, jogurtach typu Actimel, ale można je też kupić w aptece, jako tzw. osłonki. Jest to drugi (po tranie) suplement, który zawsze i każdemu gorąco polecam. Można go śmiało podawać dzieciom w każdym wieku, codzienne (tym bardziej, że nie każdy malec lubi ogórki czy kapustę) - będzie to doskonała profilaktyka.
4. Tran
Tran nie jest lekarstwem i nie wyleczy przeziębienia, ale uzupełnia niezwykle ważne dla zdrowia i rozwoju składniki, których w pożywieniu jest zazwyczaj bardzo mało, tj. omega-3 i witaminę D. Tran podajemy dzieciom od października do kwietnia, najlepiej codziennie. W miesiącach słonecznych robimy przerwę, ponieważ witamina D uwrażliwia skórę na słońce (przy okazji: przed szkodliwym wpływem promieni UV doskonale chronią czerwone i czarne owoce, dlatego dobrze jest od małego przyzwyczaić dzieci do jedzenia ich w okresie letnim).
5. NIE dla antybiotyków
Każda terapia antybiotykowa nie tylko osłabia organizm, ale też rozleniwia go. Unikajmy lekarzy, którzy nie potrafią znaleźć innych rozwiązań. Oczywiście w zakażeniu bakteryjnym czy w przypadku ostrych zapaleń mogą okazać się niezbędne, ale w pozostałych sytuacjach lepiej z tego rozwiązania nie korzystać. Osobiście jestem też przeciwna syropom na kaszel oraz różnego rodzaju Immuno-syropom, które absolutnie nic nie wnoszą i w 99% oznaczają wyrzucone pieniądze. Znacznie lepsze okazują się naturalne kompoty (niesłodzone) z czarnego bzu, jagód czy malin, syrop z cebuli, syrop z buraka, a nawet miód.
6. Nic gorącego
Warto pamiętać, że witaminy nie są odporne na temperaturę. Jeśli w czasie przeziębienia podajemy maluchowi miód, to rozpuszczajmy go wyłącznie w ciepłej wodzie (poniżej 40 stopni). Właściwie wszystkie posiłki i napoje dla dzieci powinny mieć temperaturę ciała, nie wyższą. Także rosołek babci ;) (przy okazji: ten rosołek podaje się m. in. dlatego, że w towarzystwie tłuszczów witaminy doskonale się wchłaniają).
7. Mniej mleka
Mleko i produkty mleczne (Uwaga: nie piszę tu o mleku matki) sprzyjają produkcji śluzu i tworzą doskonałe środowisko rozwoju dla bakterii, więc na czas kataru najlepiej odstawić je w ogóle lub chociaż ograniczyć do 200 ml dziennie. W tym czasie wapń, który wysusza, możemy dać dzieciom w syropku. Albo robić posiłki z jaglanki, która także wysusza i jeszcze fajnie rozgrzewa. Mleko można na co dzień zastępować np. mlekiem ryżowym lub owsianym (pycha i superzdrowo).
8. Lepsze przekąski
Batonik, pączek, lody od czasu do czasu to nic złego, ale nie na co dzień. Organizm dziecka spali ten cukier szybciej niż nasz, ale i tak będzie potem wyczerpany i osłabiony. Znacznie lepiej dbać w domu o nawyk podjadania marchewek, rzodkiewek (zwłaszcza przy przeziębieniach, bo oczyszczają nos i rozpuszczają flegmę), orzechów, suszonej żurawiny czy słonecznika.
9. Inhalacje
Potrafią skutecznie zapobiec przeziębieniu i zdusić je w ognisku. Przy pierwszych objawach można już zrobić takie z 2-5 ml roztworu z soli morskiej (lepsza niż fizjologiczna). Można do niej dodać kilka kropli olejku sosnowego. Dobrze też posmarować maluszka na noc maścią eukaliptusową.
10. Chlorofil
Tak, to ten składnik, który sprawia, że zielone rośliny są zielone. Jest bardzo podobny w składzie do ludzkiej krwi i podobnie jak ona przenosi tlen, a przy okazji transportuje składniki odżywcze. Sprzyja też rozwojowi tzw. bakterii aerobowych, odpowiadających za ww. równowagę. Najwygodniejszym i najbardziej efektywnym sposobem spożycia chlorofilu jest picie tzw. smoothies. Ale tylko tych zielonych: z garściami pietruszki, liści buraka, szpinaku itd. Przepisów na nie znajdziecie w sieci od groma. Spróbujcie. Dzieci na pewno te koktajle polubią!
Tak, to ten składnik, który sprawia, że zielone rośliny są zielone. Jest bardzo podobny w składzie do ludzkiej krwi i podobnie jak ona przenosi tlen, a przy okazji transportuje składniki odżywcze. Sprzyja też rozwojowi tzw. bakterii aerobowych, odpowiadających za ww. równowagę. Najwygodniejszym i najbardziej efektywnym sposobem spożycia chlorofilu jest picie tzw. smoothies. Ale tylko tych zielonych: z garściami pietruszki, liści buraka, szpinaku itd. Przepisów na nie znajdziecie w sieci od groma. Spróbujcie. Dzieci na pewno te koktajle polubią!
koszulka - Andy Warhol for Pepe Jeans (via Answear.com)
czarne jeansy - H&M
czarna czapka - House
czerwone portki - Czesiociuch
beżowa beanie - Nosweet
trampki - Vans (via Answear.com)
Post ten powstał przy współpracy ze sklepem Answear.com, który właśnie wprowadził do sprzedaży dziecięce kolekcje cenionych, dobrej jakości marek: Pepe Jeans, Vans, Blue Seven, Sketchers i wiele innych. Nie tylko dlatego, że stara się stale poszerzać swoją ofertę, ale również jako odpowiedź na potrzeby stałych klientów, którzy teraz mogą ubrać w ANSWEAR całą rodzinę. Co ważne, nowe produkty dodawane są na stronie codziennie :)
Specjalny KOD na zakupy dla Was z 20% zniżką to: JJB
Jak z niego skorzystać, zobaczcie TUTAJ.
Udanych zakupów!
Jak z niego skorzystać, zobaczcie TUTAJ.
Udanych zakupów!
Wiele z tych rad znam i stosuję :) ale jest kilka o których nie miałam pojęcia, chociażby o tej rzodkiewce :) sezon się zbliża więc na pewno skorzystamy z Twoich rad :)
OdpowiedzUsuńO, tak, sezon się zbliża. U nas już rzodkiewka codziennie na stole w kuchni. Pełna miseczka do podjadania :)
UsuńCzęść rad wykorzystuję na codzień, ale o niektórych nie miałam pojęcia. A jaką wodę morską do inhalacji stosować? U nas inhalator od 1,5tyg w ruchu, ale nie wiedziałam, że zamiast soli można wykorzystać wodę morską ;) No i przypomiałaś mi, że miałam zapas mleka ryżowego zrobić ;)
OdpowiedzUsuńMy mamy Marimer, ale jest wiele do wyboru w aptece. Warto poprosić farmaceutę o radę, bo niektóre są chyba o wyższym stężeniu soli i można je stosować dopiero powyżej 6. roku życia, np. Vicks.
UsuńNo to ja się cieszę i z dumy pękam, bo okazuje się, że prawie wszystko stosujemy :-)
OdpowiedzUsuńNo, to bomba! Gratulacje!
UsuńU nas tran jest podawany codziennie od 6m.zycia Karina uwielbia, zaś Noam nim pluje :( Syrop z cebuli pamiętam jeszcze z dzieciństwa, ale o zmniejszeniu ilości mleka nie miałam pojęcia.
OdpowiedzUsuńKup w kapsułkach i wyciskaj mu do buzi, a jak nie pomoże, to są jeszcze takie misie smakowe, np. w Rossmannie. Wszystkie dzieci je lubią :)
UsuńTo samo i ja - nic nie wiedziałam o nabiale ba! podczas choroby mała nie ma apetytu wiec szły jogurty czy serek w rękę .. całe życie się uczymy :)
OdpowiedzUsuńTran - podstawa a moja Blankowa ryba połyka i prosi o więcej ;)
Super porady, żałuję, że dużo wcześniej nie zamieściłaś tego posta :)))
OdpowiedzUsuńSuper przypominajka! Tylko wydrukować i przykleić na lodówce. Chociaż wiele z nich stosuję to o tej rzodkiewce też nie wiedziałam. Ja zaczęłam stosować amol i po dwóch dniach przeziębienie przeszło moja babcia jeszcze go stosowała i na wszystko pomaga nawet na ból głowy.
OdpowiedzUsuń