Ostatnio pada wiele słów na tematy nam-matkom szczególnie bliskie i dla nas-kobiet szczególnie ważne. Szkoda, że musimy o tym rozmawiać. Szkoda, że w sprawach tak intymnych i trudnych, nie możemy po prostu być - solidarnie, współczująco, z sercem na dłoni. Nie przeszkadzać, uszanować czyjeś cierpienie. Szkoda, że ktoś zupełnie obcy próbuje nam udowodnić, że nie mamy mózgów i sumień. Szkoda, że ten sam rząd, który nas straszy imigrantami, ich radykalizmem, nieznoszącym kompromisu, ich stosunkiem wobec kobiet i brakiem respektu wobec europejskiego prawa do świeckości, sam okazuje się jeszcze większym zagrożeniem. Funduje nam dokładnie to, czym starszy, tylko narzędzia i argumenty ma inne. Ten sam rząd, który się mieni obrońcami życia, chce też jednocześnie karać śmiercią.
Z racji tego, że miałam na studiach wykłady z religioznawstwa i Biblii (ba! nawet przeczytałam ją CAŁĄ! i to nie jeden raz), co w rozumieniu obecnego układu władzy czyni mnie wystarczająco wykształconą w temacie, by zostać Ministrem Wiary, ośmielam się zapytać: co się stało z fundamentalnym miłosierdziem, wolną wolą, którą podarował ludziom Bóg i z przykazaniem miłości?
Dopóki (jeszcze) żyjemy w świeckim kraju, powinny nas obowiązywać świeckie prawa. Koniec kropka. A bojownicy o sumienia narodu, jeśli zamierzają się odzywać publicznie, powinni być chociaż świadomi swojej własnej wiary, w pełni, nie wybiórczo.
Pisałam Wam kiedyś, że staram się żyć jak najdalej od polityki, unikam wiadomości, mocno się trzymam swojego małego świata, tego ogródka ze zdjęć, że swoją uwagę skupiam na chłopakach, bo obserwowanie ich to znacznie bardziej zajmujące i ważne zajęcie, ale coś we mnie pęka, kiedy słyszę, że należy mieć nadzieję, iż w zgwałconej 11-latce obudzi się instynkt macierzyński. - Jakim idiotą i bydlakiem trzeba być, żeby takie słowa wypowiedzieć? Publicznie. Z "ambony" - pytam.
I nie umiem przestać o tym myśleć.
Chociaż chciałabym bardzo myśleć tylko o tym, jak smakuje kanapka, którą przygotował dla mnie syn.
WOODY skrzynka z warzywami - via Feedo.pl
WOODY skrzynka z owocami - TU
WOODY zestaw przygotuj sandwich - TU
WOODY krojenie owoców (najfajnieszy ever - rzep między częściami owoców stawia opór przy krojeniu, co doskonale imituje prawdziwe odczucia z tym związane i każe dziecku ćwiczyć rękę) - TU
mięciutkie śniadanko - Mr Puffini
Pada dużo słów.. ja jednak to przemilcze
OdpowiedzUsuńZdj piękne a ten zestaw drewnianych owoców 1 klasa..
O, tak. Jestem zachwycona tymi "drewniaczkami".
UsuńMilczenie bywa złotem ;)
Pada dużo słów.. ja jednak to przemilcze
OdpowiedzUsuńZdj piękne a ten zestaw drewnianych owoców 1 klasa..
Ja mam dwójkę dzieci, w styczniu urodziła mi się córcia - poród niby ok, ale ogólnie ciężki, na "ostatnią chwilę" - miałam zaplanowaną cc i dobrze, bo macica prawie mi się rozeszła, ledwo ją pozszywali, kilka tygodni dłużej, a mogła pęknąć we mnie, nie wiadomo by było wtedy, co z małą, co ze mną... Także dostałam "zakaz" zachodzenia w kolejną ciążę - bo to dla mnie niebezpieczne, po prostu. I ok, zabezpieczam się, bo chcę być odpowiedzialna, ale wiadomo, jak to czasem bywa - czasem nawet tabletki zawodzą. I co wtedy? Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której zajdę w ciążę, a lekarze nie będą mnie w razie niebezpieczeństwa ratować, bo najważniejszy będzie płód... Już nie ważne, co ze mną - co z moimi dziećmi, które JUŻ są na świecie? A nawet jeśli bym z tego wyszła - co ze zdrowiem? Czy będę mogła pełnoprawnie się nimi zajmować? Koleżanka szwagierki miała taką sytuację: pęknięta macica, wody płodowe rozlały się na narządy wewnętrzne, straciła to dziecko a sama na kilka (czy nawet kilkanaście) miesięcy chodziła na rehabilitację, bo totalnie podupadła na zdrowiu, bo ledwo ją uratowali. Ja tak nie chcę, nie wyobrażam sobie moich dzieciaków samym w takiej sytuacji, tj. z chorą matką albo z... martwą. Szkoda słów na to, co się dzieje - naprawdę :(
OdpowiedzUsuńNad tym samym się zastanawiam. Nie wiem, jaką podjęłabym decyzję w takiej sytuacji. Jestem wierząca, ale nie mam 100% pewności, czy moja wiara byłaby silniejsza od miłości do moich chłopaków, która kazałby mi zostać przy nich, wychowywać ich i po prostu żyć. Nie wiem, czy chcę, żeby moja wiara była na tyle silna. Nie wiem, komu miałby służyć mój heroizm, bo "kupowanie" sobie nieba w ten sposób, to chyba jednak egoizm. Mimo wszystko gdyby w ogóle kiedykolwiek doszło do takiej sytuacji (oby nie), uważam, że każda kobieta ma prawo kierować się własnym sumieniem, bo też każda je ma. A przecież nie każda MUSI być wierząca, o czym chyba się w tym wszystkim zapomina.
UsuńDokładnie...
UsuńŚwietnie oddała to autorka tygrysiaków, których podlinkowałaś u siebie. Dzięki za ten "głos w sprawie" - bo tak to chyba jest - wybranie mniejszego zła w sytuacji, gdy każda decyzja będzie w jakimś sensie niewłaściwa... Ale nie powinno się odbierać możliwości decyzji - bo wtedy nic nie pozostanie... Cholera, boję się. Obyśmy nigdy nie musiały znaleźć się w takiej sytuacji...
Prosze mi w takim razie powiedziecczy Pani zdaniem poczete dziecko jest mniej czlowiekiem niz jego matka, ja Pani czy jakikolwiek inne (chciane?) dziecko? Czy ono nie ma prawa do przytoczonych przez Pania : fundamentalnego milosierdzia i milosci blizniego?
OdpowiedzUsuńNigdzie tego nie powiedziałam. Nie powiedziałam też, jaką podjęłabym decyzję. Napisałam wyraźnie, że NIE WIEM, więc proszę mi niczego nie sugerować. Nadal byłoby to na MOIM sumieniu. Bliźniego swojego mamy kochać tak JAK SIEBIE SAMEGO, tak samo, czyli nie mniej, ale też nie bardziej. Decyzja o byciu heroicznym, jest zawsze bardzo osobista i indywidualna. Nie zgadzam się ze zmuszaniem kogokolwiek do niej. Tym bardziej osób niewierzących. Chciałabym, żeby świeckie państwo szanowało to, że ktoś jest niewierzący. Nic ponadto. To w żaden sposób nie szkodzi osobom wierzącym i nie przeszkadza im żyć w zgodzie z ich wiarą. Ponadto nie widzę sensu targowania się na wartość życia. Mamy też prawo do samoobrony, prawda?
UsuńJa Pani nic nie sugerowalam. Zadalam tylko pytania, na ktore chcialam uzyskac odpowiedzi. Nigdzie tez sama nie odnosilam sie do wiary - poza przytoczeniem Pani slow.
UsuńJaki szacunek dla niewierzacych ma Pani na mysli? Bo mi sie wydawalo ze mowimy o prawie odebrania lub nie zycia nienarodzonemu dziecku. Ja caly czas szukam odpowiedzi gdzie zaczyna sie czlowiek. Czy dla niewierzacych dziecko poczete to nie czlowiek? Czy mamy prawo je zabic? Czy mamy prawo decydowac o czyims zyciu albo smierci niezaleznie od tego czy jestesmy wierzacy czy nie?
Dla mnie człowiek się zaczyna w momencie połączenia komórek, i nie mam co do tego wątpliwości. To jest fakt biologiczny i dla mnie również niezależny od wiary. Nie zmienia to jednocześnie faktu, że ludzie mają prawo decydować o swoim życiu. I nie wolno im zabraniać się bronić, kiedy to życie lub życie ich bliskich jest zagrożone. A właśnie tak się dzieje w sytuacjach, które stanowią wyjątki od zakazu aborcji. Czy mamy prawo zabić człowieka, który przyszedł do naszego domu z bronią w ręku, by zabić nas? Dlaczego prawo robi z tego wyjątek, a matce ma nakazać dać się zabić dziecku, które w niej rośnie? Dlaczego ci sami ludzie, którzy chcą bronić życia nawet tych dzieci, które na życie szans nie mają, chcą jednocześnie karę śmierci? To wolno zabijać czy nie? Czy wolno tylko wtedy, kiedy się odpowiedniej liczbie osób podoba? W jakim stopniu jedno jest sprawiedliwe a drugie nie? I nie wiem, czy wiesz, ale dopiero co sąd orzekł, że nie popełnił przestępstwa ksiądz, który nie wezwał karetki do swojej rodzącej kochanki i którego dziecko urodziło się martwe, ponieważ nie można stwierdzić jednoznacznie, kiedy dziecko umarło - czy przed porodem, czy w trakcie, a dopiero w trakcie byłoby uznane prawnie za człowieka. Jakoś nikt z kościoła nie oprotestował tego wyroku...
UsuńO jakiej karze smierci Pani mowi? Przeciez nikt kobietom nie zabronil decydowac. To decyzja, forma jej realizacji i skutki maja byc sadzone, w polaczeniu z motywami. Przeciez jesli ktos odbiera zycie swojemu potencjalnemu mordercy nie jest tak samo karany jak ten kto napadl i zabil kogos z premedytacja. Sama Pani powiedziala, ze czlowiek zaczyna sie od momentu polaczenia komorek. Mamy wiec czlowieka, ktory nabyl pierwsze i podstawowe prawo - prawo do ZYCIA. Wobec prawa powinnismy byc wszyscy ROWNI. Tak samo cenne jest zycie matki jak i dziecka i powinny podlegac tym samym prawom. Za morderstwo jest kara, w okreslonych przypadkach jest byc moze uniewinnienie ( nie znam sie wiec pisze byc moze).
UsuńNie udzielenie pomocy tez powinno byc karane.
PiS opowiada się tak samo za całkowitym zakazem aborcji, jak i za karą śmierci. O tym mówię. W jaki sposób to się nie wyklucza? Na razie nikt kobietom w tych wyjątkowych sytuacjach nie zabronił, ale taki jest plan - jeśli coś jest sądzone/zagrożone karą, to jest to czyn zabroniony. O motywach w projekcie ustawy mowy nie ma. Skoro RÓWNI, to dlaczego życie matki planuje się uznać za mniej ważne? Zakazując jej usunięcia ciąży, co do której wiadomo, że jej nie przeżyje (matka) dokładnie tym jest. Na czym polega ta równość zatem? Gdzie te równe prawa? Życie dziecka ma być chronione, a jej nie - to żadna równość.
UsuńWrocmy jeszcze do niewierzacych, o ktorych prawa Pani wyraza troske. Zgodzilysmy sie co do tego w ktorym nomencie zaczyna sie czlowiek. Chyba, zgodnie z logika, dla niewierzacych powinien mic poczatek w tym samym momencie i od tego samego momentu powinien byc chroniony. czy wierzymy czy nie, powinnismy podlegac tym samym przepisom prawa. Nie wylkucza to szacunku. Moze nawet pokazuje, ze jestesmy rowni choc mamy inne przekonania
UsuńNie mogę się wypowiadać w imieniu niewierzących. Nie wiem, kiedy się dla nich zaczyna człowiek. Nie wiem, jak radzą sobie z traumą, czym jest dla nich sumienie, co rozumieją pod pojęciem "grzechu". Nie wiem, jak to wygląda w innych religiach. Wypowiadam się za siebie, w imieniu mojego poczucia tolerancji dla innych przekonań (które oczywiście nie wadzą moim przekonaniom). Oczywiście, że wszyscy ludzie powinni być równi w sensie prawnym, stąd prawo w kraju świeckim powinno być wolne od jakichkolwiek religijnych przekonań. Wywieranie nacisku, by tak nie było, nie jest w porządku. Prawo naszego kraju i tak wyróżnia katolików: w klauzuli sumienia, w przepisie o obrazie uczuć religijnych itp.
UsuńFaktem biologicznym jest, jak sama Pani wspomniała, że człowiek powstaje w momencie połączenia się komórek.
UsuńKażdy człowiek ma prawo do życie (a w każdym razie powinien je mieć).
Człowiek w łonie matki powinien mieć takie samo prawo - zgodziliśmy się przecież, że jest człowiekiem.
Przepisy prawa powinny jasno określić początek życia.
Nawet jeśli działa się w samoobronie, staje się przed sądem i sąd rozstrzyga o ewentualnej winie i ewentualnej karze.
Tak samo powinno być z dzieckiem nienarodzonym, nawet jeśli kobieta działa w "samoobronie".
Zabójstwo to zabójstwo, człowiek to człowiek.
Każdy, czy narodzony czy nie, powinien być chroniony tymi samymi przepisami.
Jakie tu są religijne naciski? Ja w najmniejszym stopniu nie odwołuję się do religii.
Jeszcze jedna rzecz - odsetek przerwanych ciąż z powodu zagrożenia życia matki jest znikomy w porównaniu ze skalą zabijania nienarodzonych dzieci z innych przyczyn.
Edyto, poczytam o tym odsetku, bo nie wiem - sprawdzę to, żeby móc się ustosunkować. Ale zakładam, że mówimy o aborcjach zgodnych z obowiązującym prawem, nie jakimś podziemiu.
UsuńTak, przepisy powinny jasno określić początek życia. Zgadzam się co do tego w 100% Religijne naciski polegają na tym, żeby nie robić żadnych wyjątków od piątego przykazania. W prawie świeckim wyjątki są i muszą być. Na tym polega różnica. Te wyjątki to są i tak zawsze sytuacje tragiczne, ekstremalne.
A smierc... Moze czekac tuz za rogiem... I nawet nie bede miala czasu pomyslec - a co z moimi dziecmi...
OdpowiedzUsuńHmm, z tym chyba nie będę dyskutować. Myśląc w ten sposób, najlepiej nie wychodzić z domu...
UsuńA smierc i tak nas znajdzie, nawet w naszym wlasnym lozku... Przy ciazach mamy ryzyko smierci matki a nie prwnosc. W przypadku aborcji mamy pewnosc dmierci dziecka, w niektorych przypadkach juz po urodzeniu. W meczrniach.
UsuńI jeszcze jedno. Gdyby mi lekarze powiedzieli ze absolutnie nie powinnam zachodzic w ciaze nie wspolzylabym. Wtedy ciazy nie bedzie i problemu czy dziecko zabic czy nie
OdpowiedzUsuńKoleżanka, która o tym napisała, napisała także wyraźnie, że robi wszystko, by do ciąży nie dopuścić i opisuje sytuację teoretyczną, która może się przydarzyć niezależnie od tego, jak bardzo się staramy. Sama podkreśliłaś gdzieś wyżej, że nie na wszystko mamy taki wpływ, jakbyśmy chcieli mieć.
UsuńTak, sa rzeczy na ktore wlywu nie mamy ale na nasze czyny jak najbardziej mamy.
UsuńWkurza mnie ten temat bardzo i do tej pory nie udzieliłam się w żadnej dysksuji, jednak u Ciebie mam pewną przyjemność w dyskutowaniu, więc coś napiszę. Temat jak podkreśliłaś trudny, intymny, zależny od światopoglądu. Bardzo mi szkoda, że został tak ogromnie wykorzystany do walki politycznej. Fejsbuk aż kipi nienawiścią z dwóch stron, prawicy i lewicy. Mam jednak silne wrażenie, że jest to wykorzystanie bardzo drażliwego tematu do ponownej dyskredytacji partii rządzącej. Projekt ustawy jest obywatelski, o czym wszyscy kipiący nienawiścią do PiSu zapominają. Co z tego wyjdzie, czy całkowity zakaz aborcji zostanie przeforsowany nie wiem, nie wiem czy jest to też dobre, ze względu na społeczny kompromis, o którym też piszesz, nie każdy jest wierzący, nie każdy w tak trudnej sytuacji byłby chętny powołać dziecko do życia. Premier podkreśliła, że jeśli projekt zostanie złożony, posłowie będą głosować zgodnie ze swoim sumieniem, także nie jest to ustawa w stylu 500+. Wydaje mi się, że większość tego szumu i oburzenia to działania medialnie wykreowane, aby dalej jechać po PiSie i jak najszybciej zabrać im władze.
OdpowiedzUsuńCo do ambony, to zastanawiam się, czy masz na myśli kościół i księży w taki sposób się wypowiadających? W tej sprawie wiadomo, jest potrzebna i konieczna duża doza wrażliwości, której po obu stronach w dużej mierze brakuje, ale jednak wydaje mi się, że postawa kościoła katolickiego jest w sprawie stała, niezmienna i nie ma co się dziwić, że będzie on nakłaniał do obrony każdego poczętego dziecka, nieważne w jaki sposob.
Od końca. Wypowiadał się polityk, stąd "ambona" jest w cudzysłowie. Pewnie, gdyby się wypowiedział ksiądz, szokowałoby mnie tak samo, ale dziwiło mniej. Postawę kościoła katolickiego rozumiem. Mimo wszystko człowiek nie składa się tylko z wiary. Nawet osoba wierząca w tak ciężkiej sytuacji nie wie, jak się zachowa, dopóki tego nie doświadczy. Dlatego to jest tak trudne. Mnie tez mierzi to, że po raz kolejny wykorzystuje się takie kwestie do walki politycznej. Mimo wszystko nie zgodzę się z tym, że skoro jest to projekt obywatelski i dopuszcza się głosowanie w zgodzie z własnym sumieniem, to załatwia sprawę. Nie załatwia. Bo po pierwsze wiadomo, kim są owi "obywatele", którzy projekt złożyli. A po drugie PiS już nie raz udowadniał, że ma sumienie zbiorowe. Nie dziwię się więc, że sama idea przeraża. Mnie też przeraża, chociaż - muszę ci powiedzieć, że osobiście jestem nawet za zaostrzeniem obecnego kompromisu. To jest jednak MOJE zdanie. I nawet sobie nie wyobrażam, że w tak drażliwej kwestii miałabym czelność je komuś narzucać. Tym bardziej ustawą i pod groźbą kar.
UsuńJasne, ja sama nie wiem jak bym postąpiła, ale chodzi chyba bardziej o model postępowania. Generalnie, światopoglądowo uważam, że aborcja w każdym przypadku to zło i odebranie życia. Więc ustalając jakiś kodeks postępowania(np. dekalog) nie zastanawiamy się co byśmy zrobili w jakieś szczególnie trudnej sytuacji, pod pewnymi warunkami itd., tylko ustalamy że zabójstwo jest obiektywnie czynem złym.
UsuńWiadomo kim są ci obywatele? Tak? Ja nie wiem, chętnie się doedukuję, podaj źrodło.
Wiadomo - to są radykalne organizacje pro-life i związane z kościołem komitety. Nie umiem to podlinkować, ale łatwo znaleźć całą listę, jak się wpisze w wujka Google: "projekt ustawy antyaborcyjnej", nawet poszczególne artykuły są przytoczone w pełnym brzmieniu. Zgadzam się, że zabójstwo jest złem i że aborcja jest zabójstwem, ale uważam, że sytuacje, w których kobiety się na nie decydują, można przyrównać do samoobrony koniecznej.
Usuń2011 pierwszy test ciazowy !!! Radość 5 tyg pózniej krwawienie i poronienie. 3 miesiące pózniej kolejny test i znow to samo. 2012 test/ brak krwawienie!! Ogromna radość. Czekam. Liczę dni to pierwszego poważnego usg w 12 tyg. Słyszę ciagle bicie własnego serca i radość ze sie teraz dowiem ze wszystko jest ok. Bo przecież juz było źle. Prawda? Niestety jest gorzej. Od razu widać wady legalne/ śmiertelne. Sugerowana aborcja. Ale nie moge przecież kocham i czekam. Robię kolejne badania co tydzien. Z każdym tyg jest gorzej. Dziecko nie rośnie. Ale jak na złość rośnie brzuch�� Amniopunkcja. Zespół Edwordsa z wadami śmiertelnymi widocznymi na usg. 16 Tydzuen. Lekarz sugeruje zeby dłużej nie czekać. Wady sa coraz większe nawet ja moge juz je zobaczyć. Szanse na przeżycie praktycznie żadne szanse na donoszenie ciąży mniej niż 1%. Mam wybór. Nie śpię, nie jem, głaszcze brzuch i płacze. Ono umiera. Umiera we mnie. Podejmuje decyzje. Jedyna decyzje miłości jaka mogłam podjąć. Nie ma cudów, niespodzianek w dwudziestym pierwszym wieku wszystko jest podane na tacy. W 99 przypadkach na 100 lekarze sie nie myla. Dostaje tabletkę jadę do domu. Czekam na rozpoczęcie porodu. Zaczyna sie za dwa dni. Przez swą dni żegnam sie z dzieckiem które kocham i któremu nie bedzie dane żyć. W nocy odchodzą ni wody. Rodzę. Poród fizjologiczny. Dziecko rodzi sie martwe. Wracam do domu tego samego dnia. Bólu u smutku nie można opisać. Cieszę sie ze mogłam podjąć taka decyzje która była dla mnie jako kobiety najlepsza. W większości przypadków które znam decyzja jest trudna. Tyle o sobie wiemy na ile nas sprawdzono. Nikt nie powinien byc niczyim sumieniem. Nie popieram aborcji jako łatwego rozwiązania problemu ale sa sytuacje kiedy wybór byc powinien. Rozliczać sie bede z Tym tam u góry. Sama. Dlatego porównywanie kobiet do zabójczyń jest nie tylko okrutne ale tez niesprawiedliwe. Czasem życie pisze trudne scenariusze.
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro, że cię to spotkało. Nie jestem sobie nawet w stanie wyobrazić, co czułaś. Myślę, że nikt nie jest. I dlatego też myślę, że powinno być dokładnie tak, jak napisałaś: nikt nie może sobie rościć prawa do bycia czyimś sumieniem.
UsuńPrzytulam przynajmniej wirtualnie.