piątek, 18 marca 2016

our way

"15 lat razem, 13 lat w naszym domku, 10 lat po pierwszym nieodwołanym ślubie, 7 lat rodzicielstwa, 3 lata w wariatkowie"... 
A ile rozstań po drodze! Moich teatralnie pakowanych walizek i jego pyskowania! Ile fochów i trzaskań drzwiami (talerzy nie tłuczemy, bo mamy ich mało)! I mój worek treningowy w piwnicy, który zdjęłam z haka dopiero cztery lata temu. Ile terapeutycznego "przerabiania". Ile "pomimo". 
Taka to nasza droga. Po zdrowe myśli. Po dzieci. Po ogródek-oazę. A teraz jeszcze po ten dom z marzeń, który już w swoich głowach wybudowaliśmy - dokładnie taki sam, on i ja. Bo jak stoimy w sklepie i mamy sto rzeczy do wyboru, to zawsze sięgniemy po tę samą. I z miliona piosenek też wybierzemy identyczną, i jak idziemy do kina - to chcemy na ten sam film. Tylko w Sphinxie ja wybieram wątróbkę, a on makaron z grzybami. A mimo tych wszystkich podobieństw kłócimy się wciąż kilkanaście razy dziennie.
Taka to nasza droga. Z tym ślubem odwołanym dwa razy. Najpierw zanim w ogóle zaczęliśmy planować, bo "matko jedyna, ta nasze rodziny porozwodzone, przecież oni się nawzajem na weselu zabiją", potem na trzy miesiące przed - kiedy już sala, i kościół, i zespół zarezerwowany, i babcia kupiła garsonkę. - Nie martw się, babciu, ta garsonka i tak by cię tylko postarzała - powiedziałam. 
I w końcu ten ślub nasz, 18 marca. My i świadkowie. Urząd Stanu. Wszystko w tajemnicy. Jakaś piosenka z płyty zamiast Mendelsona. To chyba było "Feels like home". Ja w niebieskich kozakach za kolano i z bukietem chabrów. On w jasnych butach do ciemnego garnituru. Rodzicom pokazaliśmy akt ślubu. - Ale jak to? Kiedy? Już? - pytali. W sumie chyba odetchnęli jednak wtedy z ulgą. 
Za pieniądze, które wygrałam w teleturnieju, pojechaliśmy w podróż poślubną. Przed siebie. Z namiotami i butlami czystej wody w bagażniku. Skończyliśmy na Węgrzech. To była przygoda! I początek naszych podróży za jeden uśmiech. Bo potem wygraliśmy jeszcze jeden teleturniej i w nagrodę polecieliśmy do Turcji. J.J. lubi oglądać nagranie, na którym mama z tatą wygadują głupoty, a potem i tak zgarniają całą pulę ;)
Drugi ślub braliśmy w kościele. Kiedy poszliśmy zamówić chrzest dla J.J.'a, ksiądz zapytał "czemu nie" i zgodził się zrobić wszystko "po naszemu". Więc była boczna kapliczka o 8 rano, sukienka z H&M, ci sami świadkowie, rodzice i rodzeństwo, a potem śniadanie w ogrodzie. Zupa mleczna i tosty.
Kwintesencja "nas".
  
***
Pojechaliśmy wczoraj na kolację do włoskiej knajpki, należącej do przyjaciół rodziny. 
- Fajnie to wymyśliłeś - mówię do Pana Męża przy wyjściu. - Bo jutro nie będzie czasu, żeby świętować, w sobotę podwójne urodziny, a w niedzielę pewnie padniemy na pysk. 
- Aaaaa, bo my mamy jutro rocznicę ślubu? - upewnia się.
- Nooo, a to nie z tej okazji ta kolacja? - dziwię się.
- Właściwie nie, ale skoro przypomniałaś, to może być i na rocznicę. Wszystkiego dobrego!
:D
W sumie, myślę sobie, co mi tam rocznica! Po tylu latach Pan Mąż wyciąga nas w środku tygodnia na wystawną kolację BEZ OKAZJI. I to jest dopiero super!

11 komentarzy:

  1. Widzę, że tj. Ja jesteś po 2 ślubach z tym samym facetem.. oj głupie My. ;) (Mam nadzieję, że za to się nie ponieważ..)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, co ty! My sobie żartujemy, że jak kiedyś będzie nam zbywać na kasie, to sobie strzelimy i trzeci ślub. Z hucznym, wiejskim weselichiem. Jest to tak bardzo nie w naszym stylu, że takie gadanie wydaje się śmieszne ;) Ale jeszcze zabawniej będzie, jak nam coś na stare lata strzeli i zrobimy to naprawdę :O

      Usuń
    2. Poczucie humoru tj. U Nas! Też się śmiejemy, że kiedyś 3 weźmiemy 😊

      Usuń
  2. Lubię czytać o Was.. Probowalam sobie Ciebie wyobrazić w tych kozakach za kolano no i nie potrafie:p
    U nas znow tak ze jestesmy kompletnie od siebie rozni ale dom wybralismy ten sam :) Najlepszego;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odkopię te kozaki i zrobię zdjęcie specjalnie dla ciebie :)

      Usuń
  3. Hehe poniekąd jakbym o sobie i moim mężu czytała :) 16 lat razem, 11 w naszym mieszkaniu, 10 po ślubie, 8 lat rodzicielstwa i 2,4 r w wariatkowie ;). Reszta też jakby o nas ;) Hehe :) Gratuluję rocznicy ślubu :) A tymi teleturniejami to zaskoczyłas :) Pochwal się co to za teleturnieje :) Wszytskiego dobrego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, fajnie, że są podobne historie ;) Przynajmniej nie jesteśmy aż takimi dziwakami.
      Te teleturnieje to "Daję słowo" i "Tylko Ty!". Już obu od dawna nie ma na antenie.

      Usuń
  4. Taka romantyczna historia zdarza się bardzo rzadko, cudownie to będzie opowiadać wnuczkom. Wszystkiego dobrego sla was.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pięknie :-)
    Pięknie się odnaleźliście.

    I ja, i ja, po dwóch ślubach z tym samym facetem ;-) po pakowaniu walizek ;-)
    I takie tam :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. a mnie dziś rano naszły przemyślenia, że nie wiem kiedy ten mój M kupił mi coś "z okazji" hmmm
    nie pamiętam bo nadal nie mam moich ulubionych perfum chyba że licząc flakonik po nich:-/
    mało co obchodzimy ale fajne rzeczy "bez okazji" chyba cieszą najbardziej
    wszystkiego naj z okazji rocznicy:-*

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękna historia! U mnie też talerze by latały, gdyby ich mi nie było szkoda ;-) Ale kochamy się i mam nadzieje, że tak nam zostanie :-)))

    Szczęścia i zdrowia życzę!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Wasze opinie :)