Niedźwiadek to najbardziej ruchliwe, żywiołowe i radosne dziecko na świecie. Nie boi się absolutnie niczego, podejmuje każde wyzwanie i zawsze chce więcej. W jego słowniku nie istnieje "niemożliwe", ani "za duże ryzyko". Nie, on działa i już! Niestety to właśnie jemu przypada w udziale także... ból.
Odkąd pamiętam, skarżył się na "mrówki" w nóżkach, potem długo chodził na palcach, dziś pokonanie dalszych odległości pieszo jest dla jego mięśni ogromnym wysiłkiem, do niedawna korzystaliśmy z wózka, ale ponieważ nasz pojazd nie daje już rady (szukam obecnie na cito - bo chcę zdążyć przed wakacjami - modelu do 20-25 kg, więc jeśli znacie marki, które takie spacerówki produkują, proszę o cynk, a jeszcze lepiej - o link), Niedźwiadek przemieszcza się teraz głównie na piechotę. Zazwyczaj znosi to nieźle, zdarza się jednak, że po dłuższym spacerze nie jest w stanie chodzić i bardzo cierpi. To niesamowicie dzielny chłopiec, który zazwyczaj na nic się nie skarży, więc serce mi pęka, kiedy widzę, jak nóżki dosłownie się pod nim uginają. Tym bardziej, że nie wiemy, jak mu pomóc. Badania niczego szczególnego nie wykazały, a wnioski sprowadziły się - ogólnie rzeczy ujmując - do tego, że "ten typ tak ma" i prawdopodobnie z tego wyrośnie. Biegam więc za nim i podziwiam, jak pokonuje własne słabości, tak samo, jak robiłam to w przypadku J.J.'a. Asekuruję, nie strasząc. Mobilizuję, wierząc, że się uda.
EDIT: Nie chodzi wcale o to, żeby zamiatać problem pod dywan! Absolutnie nie! Ale o ile nie jest to zdiagnozowana choroba, którą można i trzeba leczyć, niewiele pozostaje nam rozsądnych możliwości postępowania. To ROZSĄDNYCH jest tutaj kluczowe, bo nietrudno jest w naszej rodzicielskiej trosce zwyczajnie przesadzić. Nawet odruchowo. Niechcący. Problem w tym, że dziecko - zwłaszcza takie, które samo czuje, że dzieje się z nim coś niedobrego, a tak właśnie jest, jeśli coś je boli lub dolega mu fizycznie w inny sposób - naprawdę łatwo przestraszyć. Nie chcę tego. Myślę, że Wy też nie chcecie. Wolę się ugryźć w język, przełknąć swój strach i pozwolić chłopakom na toczenie własnych bitew, na tyle, na ile pozwalają im siły i możliwości. Tak uczą się nie tylko własnej odwagi, ale także... własnego ciała. Tak trenują integrację sensoryczną! Nawet jeśli to oznacza, że po takim wysiłku będę potem masować nóżki Niedźwiadka i nosić go do toalety czy do kuchni. Jego to nie zniechęca. Mnie też nie powinno.
Poza tym robię to, bo wierzę.
Że wszystko będzie dobrze.
t-shirt-Kukukid
portki-PifPaf
deska-no name
ochraniacze - Oxelo
Polecam maclaren techno xt, norma jest do 25 kg ale podobno ten sam wózek w USA dopuszcza do 32 kg. Wózek drogi ale bardzo solidny, podwójne koła i wiele innych zalet. Zdecydowanie warto! Pozdrawiam, Natalia
OdpowiedzUsuńZ pewnością wszystko się dobrze ułoży! Trzeba wierzyć. Dzielny rycerz! Pozdrowienia !!
OdpowiedzUsuńJa polecam Baby Jogger city mini,norma do 15 kg ale w USA ten sam do 25 kg. Ja woze synka 20 kg i sprawdza się super :)
OdpowiedzUsuń