Decyzja o wyjeździe do Legolandu zapadła u nas w tym roku błyskawicznie i spontanicznie. Nie żałujemy - było świetnie, ale zanim Wy podejmiecie podobną, obalę tu kilka mitów i zdradzę kilka przydatnych (mam nadzieję) patentów.
1. Decydując się na taki wyjazd, nawet w super-hiper-oszczędnej opcji, trzeba się liczyć z kosztami. Podróż (samochodem), nocleg (pole namiotowe - ok. 250 zł/doba), parking (ok. 30 zł/dzień) plus bilety dla naszej czwórki, i już nie ma pierwszego tysiaka. Opcji jest wiele, w zależności od tego, na ile dni chcecie się w Billund zatrzymać, co zwiedzić, gdzie spać, co jeść itd., ale taniej nie będzie na pewno. My skorzystaliśmy z kuponów - darmowych wejściówek dla dzieci. Można je wyciąć z aktualnych katalogów Lego (tych na czerwiec-grudzień 2016) - są ważne do 30.06.2017, z tym że obowiązują tylko wtedy, kiedy rodzic kupuje bilet na miejscu i w pełnej cenie. Kupując bilety online, możecie co prawda oszczędzić 15%, ale nadal wychodzi to więcej niż ze wspomnianymi wejściówkami, bo ok. 690 zł, podczas gdy my zapłaciliśmy ok. 420. Spora różnica, prawda?
2. Kolejki. Nie bójcie się ich. Bądźcie sprytni ;) Jeśli jedziecie w środku wakacji, celujcie raczej w środek tygodnia, nie weekend. My wybraliśmy wtorek. Przyjechaliśmy na miejsce dzień wcześniej przed planowanym Lego-szaleństwem, po południu, kasy były jeszcze otwarte, ale nie było już żadnych kolejek (następnego dnia rano ciągnęły się na co najmniej półtorej godziny stania), więc bez problemu, bez żadnego czekania kupiliśmy bilety na następny dzień. Co więcej: od godziny 17.30 do Legolandu można wejść za darmo. Skorzystajcie z tej opcji koniecznie. Wszystkie atrakcje funkcjonują do 18, ale ludzi jest już o tej porze znacznie mniej, więc można te pół godzinki dobrze, aktywnie wykorzystać. Proponuję zawczasu wybrać dwie-trzy przejażdżki.
Ponadto park jest otwarty aż do 20, co oznacza, że można w spokoju go zwiedzić i bez pośpiechu obejrzeć całą wystawę miniatur (przeogromną), na co w ciągu dnia dzieciom byłoby zwyczajnie szkoda czasu, gdyby kusiły ich wszechobecne rozrywki, z kolei wieczorem po całym Lego-dniu byłyby na nie... zbyt zmęczone. Jest to także najlepszy moment na zrobienie ewentualnych zakupów. W ciągu dnia kolejki w sklepach są zabójcze, o wiele dłuższe niż do jakiejkolwiek atrakcji. Do tych staliśmy średnio ok. 10 minut (średnio, tzn. że do niektórych 2 minuty, a do innych 20, ale to był maks i miało to miejsce może ze dwa razy). Ach - jeśli macie dziecko w wieku 0-5, warto ten bonusowy czas wieczorem wykorzystać na zabawę na placu zabaw Duplo. Tylko wtedy da się z niego naprawdę skorzystać. W ciągu dnia jest niestety tak przeludniony, że dzieci ledwo się obok siebie mieszczą.
3. Nie zakładajcie, że w jeden dzień "pójdziecie na wszystko". Musielibyście być - i Wy, i Wasze dzieci - cyborgami. Mało kto jest w stanie w ogóle przetrwać te 10 godzin (10-20) na nogach (wygodne buty to konieczność!), zwłaszcza latem. Wraz z biletami dostaniecie mapę z opisem atrakcji - siądźcie sobie nad nią rodzinnie przy kolacji lub śniadaniu i zdecydujcie, co na pewno chcecie przeżyć (możecie spokojnie wybrać ok. 7-9 "przejażdżek"). Wybierzcie kilka atrakcji dodatkowych, gdyby starczyło Wam czasu i energii (nam starczyło), ale przede wszystkim zaplanujcie czas na odpoczynek i przekąski (jedzenie w Legolandzie jest stosunkowo drogie i raczej fastfood'owe, stąd bardzo wiele osób przychodzi z własnym prowiantem, my również tak zrobiliśmy - polecam to rozwiązanie też dlatego, że oszczędza jeszcze innych kolejek - tych w restauracjach). Bez tego dalej ani rusz.
Pamiętajcie: weźcie ze sobą dużo picia i ubrania na zmianę. Zwłaszcza dla dzieci. Większość atrakcji wiąże się z wodą. Prędzej czy później wszyscy będziecie mokrzy.
4. Małe dzieci też mogą się w Legolandzie doskonale bawić. Faktycznie wiele atrakcji ma wyznaczony dolny limit wzrostu, dla bezpieczeństwa - te informacje znajdują się także na mapie, więc możecie sobie wszystko dobrze zaplanować. Zwróćcie uwagę też na to, czy dany limit wyklucza malucha całkowicie z danej zabawy, czy oznacza, że będzie mógł z niej skorzystać z rodzicami. My wzięliśmy Niedźwiadka np. na rodzinne wyścigi wozów strażackich, bitwę morską czy ekstremalny spływ indiańskim kajakiem. Ale już np. do domu strachów poszedł tylko Pan Mąż i J.J. - w tym czasie Niedźwiadek szalał pod moim okiem na karuzeli, a kiedy J.J. robił prawo jazdy w szkole Seata (od 7 roku życia) - Niedźwiadek podróżował samolotem, pociągiem i diabelskim młynem w Duplolandii.
5. Nie traćcie głowy. Bo o to łatwo. W takich miejscach nietrudno dać się naciągnąć, a kosztuje tu wszystko - zdjęcie, które cyknęła Wam kamerka, rzucanie piłeczką do celu, bo nagroda taka ładna itp. Moim zdaniem lepiej wydać tę kasę na Lego. Ceny są porównywalne do tych w Polsce, a niektóre gadżety czy zestawy wychodzą nawet taniej. Przykład pierwszy z brzegu: minifigurka kosztowała mniej więcej tyle, co... suszenie się po bitwie morskiej w bajeranckiej suszarce.
***
Jeśli macie jakiekolwiek pytania, śmiało!
Mam nadzieję, że moje wskazówki sprawdzicie w praktyce.
Będzie mi też bardzo miło, jeśli udostępnicie ten post.
Może jeszcze komuś się przyda.
Rewelacja!! My to wybieramy się.. ach!
OdpowiedzUsuń