wtorek, 1 września 2015

fresh start

J.J. rozpoczął dziś szkołę, co stanowi dla nas wszystkich ogromną zmianę i jest nie lada wyzwaniem. Jak dla każdego zresztą. Zmieni się sposób nauczania, godziny zajęć, rozwiązania logistyczne, związane z odprowadzaniem i przyprowadzeniem. Zmienią się też J.J.-owe posiłki. Do tej pory przedszkole robiło za nas przynajmniej połowę roboty. J.J. jako typowy niejadek odmawiał bowiem w domu spróbowania większości rzeczy, w przedszkolu za to karnie jadł wszystko bez marudzenia, czy mu smakowało, czy nie. Nic by się pewnie w tej kwestii nie wydarzyło, gdyby nie nawrót skrajnej anemii i poważne problemy z przyswajaniem żelaza. Dla nadaktywnego J.J.'a prawdziwą tragedią była konieczność zrezygnowania z ulubionych zajęć: z tańca i judo, i chociaż przeżywaliśmy to ciężko, dziś skupiam się na pozytywnym skutku ubocznym tych doświadczeń: teraz bowiem J.J. je wszelkiego rodzaju mięso, polubił niektóre warzywa i owoce, a czekoladę bez mrugnięcia okiem zastępuje orzechami i ciasteczkami zbożowymi.  Mimo wszystko obawiałam się, że kiedy otworzy pudełko z przygotowywanym przeze mnie śniadaniem lub lunchem i zobaczy coś, czego wcześniej nie widział, po prostu tego nie zje. Dlatego poświęciliśmy kilka dni na testy: codziennie szykowałam mu jakiś zestaw, zapakowany tak, jak do szkoły, a on mówił, co mu smakuje, a co nie, czego chciałby jeszcze spróbować, co zmienić i czego za żadne skarby, nigdy nie tknie. 
Dziś, kiedy znam już plan lekcji, wiem dodatkowo, że trzy razy w tygodniu będę mu szykowała lżejszy posiłek typowo śniadaniowy, a dwa razy - kiedy będzie chodził na popołudnie - coś bardziej obiadowego: jak domowy hamburger czy tortilla z indykiem. W te dni będzie też dostawał większą porcję warzyw, bo może odmówić ich zjedzenia na kolację.  
Co do komponowania posiłków. Kiedy pokazałam niedawno to zdjęcie na fp i instagramie - zawrzało. Być może zestawy, które pokazuję Wam dzisiaj, również niektórym nie przypadną go gustu, ale chcę wyjaśnić jedno od razu: to, co trafi do J.J.-owej śniadaniówki nie jest jedynym posiłkiem, jaki zje w ciągu dnia (to odpowiednik 1 lub 2 na 5 posiłków). Jestem przeciętną mamą, wiele rzeczy robię w pędzie, raz gorzej, raz lepiej, więc zależy mi na tym, żeby zestawy były w miarę szybkie i łatwe do przygotowania. No, i nie jestem dietetykiem, chociaż od dekady piszę o zdrowym odżywianiu. To pisanie dało mi pewien dystans do nowinek, wyników badań naukowych i tego, co i na co szkodzi lub na co pomaga. Pomijam tu kwestie indywidualnych alergii czy innych chorób, ale generalnie jestem wierna zasadzie: z umiarem. Ilość to dla mnie podstawowe kryterium. Nie widzę powodu, by odmawiać dziecku coli, kiedy pije ją raz w miesiącu lub rzadziej, tak jak zgadzam się na actimelka raz na tydzień lub raz na dwa tygodnie (w tych zestawieniach nie ma go nie dlatego, że przestraszyłam się krytyki, ale właśnie dlatego, że chłopcy pili go w poprzednim tygodniu, a zdjęcia są nowsze). 

Co zatem przeszło próbę? Zobaczcie!

Najulubieńszy zestaw J.J.'a to kanapki z serem żółtym i rzodkiewką. Do tego kilka kabanosów i baton orzechowy. Myślę, że tego będzie się domagał najczęściej :)

"Hamburger" z mielonym kotletem, w którym przemycam paprykę, cebulę, pomidory, czosnek i inne takie cudeńka ;) Sok z marchwi w poręcznym kartoniku - mój hit! Gruszka, orzechy, baton i mój kolejny faworyt wśród przekąsek - żelki z soku z białego bzu, bez żadnych dziwacznych dodatków.

Tortilla z kawałkiem indyka w miodzie i jagodach goi to wbrew pozorom jedno z łatwiejszych dań do przygotowania i - co ważne - smakuje też na zimno. Surowa, pokrojona marchewka to przysmak J.J.'a, podobnie jak płatki kokosa i zbożowe ciasteczka. Herbatka jest przykładowa. Ja uwielbiam yerbę, J.J. dopiero się do niej przekonuje. Woli wodę i to właśnie wodę będzie brał ze sobą 4 razy w tygodniu do szkoły.


Naleśniki to jedna z ulubionych potraw J.J.'a. W domu zjada je zwykle "bez niczego, czyli z cukrem" ;) Do szkoły będzie brał puste lub z twarożkiem. Te małe żółte serki to nasze niedawne odkrycie. Sprawdzają świetnie w roli przekąski. Obok banana widzicie też bananowe chipsy w polewie jogurtowej. Lubię je bardziej niż J.J. :)

A co trafi do śniadaniówek Waszych dzieci? 

17 komentarzy:

  1. Szacun! Jak sprawnie wszystko przemyślane, organizowane... Dogadywanie się z dzieckiem, sprawdzanie, co przypadnie mu do gustu... Mam nadzieję, że kiedy Mały John pójdzie do szkoły (dzisiaj pierwszy dzień przedszkola ;)), i ja będę tak świetnie komponować mu posiłki! Ach, jesteś natchnieniem! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, kochana! Dodałaś mi skrzydeł :)
      Mam już taki chyba "trick" rodzicielski, że od zawsze wciągam J.J.'a we wszystko. Lubię, jak sam o sobie decyduje. Myślę, że to jest wartość na przyszłość, choć widzę już, że chowam sobie wolnomyśliciela-rewolucjonistę ;)
      Śniadania to dla mnie wyzwanie!

      Usuń
  2. ja jestem w kropce i dopiero opracowuję sprawę, 3 dnia mamy na 1130 i wtedy myślałam żeby kolo 11 jadł w domu coś na kształt jednego dania obiadowego, np zupa z wkładką mięsną bądź kopytka/naleśniki i po poworcie do domu koło 16 druga część obiadu, wtedy do szkoły coś na kształt przekąski i owoce.
    dwa dni mamy na rano do 12 wiec w szkole kanapka i przekąska/owoc a w domu obiad....
    ale nie wiem jak w praktyce nam pójdzie,
    proszę podaj przepis na tortille z indykiem, zintrygowało mnie że smakuje na zimno, chciałabym wybróbować:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda, u nas plan wygląda podobnie. Trzy dni na rano i dwa na 12, ale wiem, że J.J. nie zje niczego obiadowego przed 14, stąd pomysł na takie bardziej obiadowe kanapki, a właśnie zupę będzie jadł po powrocie.
      Co do indyka, to po prostu kroję go na dość spore kawałki i podgotowuję w osolonej wodzie, potem wrzucam na patelnię i dodaję łyżkę miodu (na 1/3 dużej indyczej piersi, czyli ok. 350 g) oraz garstkę małą jagód goi i na małym ogniu obsmażam, prawie cały czas mieszając, żeby się miód nie przypalił. Te jagody się przyklejają do mięsa i potem ich nie widać, jak się mały nie przyjrzy, więc znowu "przemycam" ;) Małą tortillę podgrzewam w mikrofali, żeby była tylko lekko ciepła i owijam nią jeden kawałek mięsa (jeden, żeby się łatwiej trzymało i żeby nic nie wypadało), całość zawijam w sreberko, kiedy jest jeszcze ciepłe. Trzyma ciepło ok. 40 minut, ale nie wiem w sumie, kiedy J.J. zje to w szkole. Dlatego nie dodaję tłuszczu do smażenia, bo wtedy na zimno nie byłoby to smaczne.

      Usuń
    2. aaaa tyle napisałam i zjadło:(

      no nic, jeszcze raz, u mnie akrat syn ma apetyt zawsze i wszedzie wiec obiad kolo 11 to nie problem.
      ale nie ukrywam spakowanie fajnego, pozywnego i szybkiego pudelka do szkoly to dla mnei wyzwanie, szczegolnie zaplanowanie koniecznych zakupów z tygodniowym wyprzedzeniem z racji ze caly tydzien jestem z nim sama no i za 2 tyg rodze :)
      jak się uda "zbadam" rosmanna bo poddałas mi duzo pomysłów od nich
      pojemnik na banana strzal w 10, ubolewam ze u nas nie ma tigera............:(

      Usuń
    3. czy to nie ten
      http://www.smyk.com/pojemnik-banan,p1097142989,swiat-niemowlaka-p?gclid=CPeXvfmx18cCFWgMcwodD4EDhw
      ?

      Usuń
    4. Tak, to taki sam pojemnik :)
      Ja robię drobne zakupy codziennie, a i tak mam jeszcze problem, żeby zaplanować ;)
      Trzymam kciuki za udany poród i zdrowego maluszka :*

      Usuń
  3. Ojej, widzę, że nie. Cóż, piszę jeszcze raz; świetny wpis, dziękuję za podpowiedzi przekąsek, u mnie zmiana przedszkola, ale bez jedzenia, muszę im pakować drugie sniadania I podwieczorki, więc wyzwanie x2. Napisz proszę gdzie kupiłaś pojemnik na banana, rozwiązanie idealne, ostatnio niezjedzone wracaja do mnie w formie płynnej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Aga! Pojemnik jest z Tigera :) Też uważam, że idealny!
      Właśnie odkryłam świat przekąsek i jestem podekscytowana. Mam jeszcze kilka pomysłów do przetestowania, więc może za jakiś czas zrobię część 2. Chyba, że wszystkie okażą się nietrafione ;)

      Usuń
  4. I co to za żółty serek, ten obok banana, gdzie moge go dostać i te czipsiki bananowe tez proszę o namiary...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten serek to Babybel, ja kupuję w sieci TopMarket. Prawdę mówiąc, nie wiem, gdzie jeszcze jest.
      Czipski bananowe są z działu zdrowej żywności Rossmanna - ten dział to dla skarbnica niebanalnych zastępników słodyczy.

      Usuń
    2. Dzięki! Pisz jak najwięcej, potrzebuję inspiracji jak nigdy! <3

      Usuń
  5. Niecierpliwie czekam na cz.II - kolejne skarby przekąskowe :D Proponuję jeszcze placuszki - ziemniaczane czy z jabłkami, na zimno równie smaczne, i można coś w nich przemycić ;P Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Normalnie J.J. bardzo lubi placki ziemniaczane, i faktycznie przemycamy w nich cukinię, brokuły, dynię, nawet pietruszkę. Ale na zimno nie ruszy za żadne skarby :(

      Usuń
  6. Rety! Genialne te Wasze śniadania! Z niecierpliwością czekam na cz. II :)))) Dzięki za pomysł na urozmaicone kotleciki i tortillę :) Szkoda, że mój Tymek codziennie ma na 8 i mniej czasu będzie na przygotowanie tak fajnego śniadania. Jak się cieszę, że nie jesteś jedną z tych matek terrorystek - zero cukru, zero słodyczy ;) Lecę do rossmanna :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, kochana!
      Tam zaraz terrorystki. Każdy ma swoje zasady :)
      Ja jestem relatywistką prawie w każdym temacie i po prostu nie potrafiłabym być konsekwentna.

      Usuń

Dziękuję za Wasze opinie :)