poniedziałek, 14 września 2015

breakfast strategies

Kiedy pisałam pierwszy post o śniadaniach do szkoły, nie wiedziałam jeszcze, że J.J. będzie jadł w szkole pełny obiad. Fakt ten z automatu zmniejszył pokaźność posiłków, które mu początkowo szykowałam. Kolejną niespodzianką była niemal codzienna porcja warzyw lub owoców, którą dzieciaki dostają od wychowawczyni. Wymagało to podpisania zbiorowej zgody przez wszystkich rodziców w grupie, ale - jak łatwo się domyślić - nie stanowiło to żadnego problemu. Teraz więc co najmniej trzy razy w tygodniu J.J. dostaje do śniadania lub podwieczorku dodatkowo gruszkę, śliwkę, brzoskwinię, kalarepkę itp. W efekcie moja kulinarna twórczość zaczęła się ograniczać do kanapki, a z racji tego, że J.J. nie zje niczego zbyt udziwnionego - pola do popisu raczej nie mam ;) Inaczej wygląda kwestia przekąsek/słodyczy - tu wciąż eksplorujemy. Co to znaczy? Że czytam etykiety :) Powiem banał: ale są ciastka i ciastka (zresztą parówki i parówki też - te ze zdjęcia poniżej mają aż 93% mięsa, reszta to woda i sól). Jedne zawierają kwasy sztucznie utwardzane i niebezpieczne dla zdrowia, a przy tym tonę cukru, inne są dosłodzone miodem i powstają z naturalnie twardego tłuszczu palmowego lub kokosowego. Pan Mąż śmieje się ze mnie, że zostałam już etykietowym detektywem, ale do tej pory w naszym domu królowały orzechy, galaretka i od święta coś kinder-kowatego, więc tak naprawdę nie wiedziałam dotąd zbyt wiele o tego typu przekąskach. Nie świruję jednak. Próbowałam batoników i figo-barów z działu "eko", ale większość z nich J.J.-owi kompletnie nie smakuje. W ciągu dnia nie je też (i nie pije) zbyt wielu słodzonych lub solonych produktów, bym musiała go w tej kwestii szczególnie ograniczać. Staram się być rozsądna i wierna zasadzie, że wszystko z umiarem. 

Tak-tak-tak, dobrze widzicie: tu bułka z pestkami dyni (w środku pasztet od babci :)). Zazwyczaj J.J. nawet nie tyka ziarnistego pieczywa, ale dynię i mak jako posypkę toleruje, i to nawet mimo tego, że kiedy wyjął tę kanapkę ze śniadaniówki, koledzy zareagowali zbiorowym zdegustowaniem. Za to żelkami z soku z granatu poczęstowali się chętnie ;) Lizak jest z kolei z naturalnego soku z kokosa i smakuje wybornie, ale nie jest najlepszym pomysłem jako dodatek do szkoły, bo... za długo się go je. Za to w drodze powrotnej do domu sprawdził się super. W sreberku jest rybka-żelek z omega-3. Od pierwszych chłodów daję po jednej i J.J.-owi, i Niedźwiadkowi codziennie do śniadania lub obiadu. Sok ze zdjęcia to chyba moje odkrycie roku. Same owoce i warzywa plus woda, zero dodatków i jeszcze kosztuje - nie uwierzycie - 90 groszy! :)  

Parówki - temat tabu w parentingach ;) Pisałam o nich powyżej. J.J. zjada je raz na dwa-trzy tygodnie. Do szkoły dostał je w kanapce, oczywiście :) Karmelki z maślanki - uwielbiam. Są do dostania w Lidlu. Podobnie jak te mleczne kanapki. Znacznie mniej słodkie i z lepszej jakości składnikami niż wiecie-które. Z Lidlowych przekąsek lubię też twarożek w batoniku, ale J.J. kategorycznie odmówił jedzenia go. Cóż, smakuje jak twarożek...

Pizzerka z naszej lokalnej piekarni. Świeża i bez spulchniaczy. Ta była z ananasem i została zjedzona w 2/3. J.J. woli z samym serem. Fajne rozwiązanie także w sytuacji awaryjnej, np. kiedy wiem, że będę całą noc pisać artykuł i nie wstanę dość wcześnie, żeby zrobić kanapkę.
O ciasteczkach wielozbożowych pisałam wyżej: wybór jest ogromny, czytajcie skład. Naprawdę bardzo się między sobą różnią. Ja lubię Carrefourowe i Galicyjski Młyn, ale jest jeszcze kilka fajnych opcji. 

Dziwna sprawa z musem owocowym: w domu J.J.-owi smakuje, w szkole już nie. Nie mam pojęcia dlaczego. On też nie ;) Póki co rezygnujemy jednak z tego dodatku. Co do mleczka sojowego: raz w miesiącu, a nawet raz na dwa miesiące wystarczy. Soja nie jest aż tak zdrowa, jak się wydaje, a ponadto jest obecnie niemal we wszystkim, co jemy. 

Podwieczorek w wersji Zła Matka ;) Takiego posiłku J.J. jeszcze nie dostał, ale zaproponował na próbę, w jeden z tych dni, kiedy idzie na popołudnie. Wydaje mi się, że same biszkopty i serek to za mało, ale jeśli się uprze, będzie się też musiał sam przekonać. 
Sok ze zdjęcia wypiłam ja :) J.J. po namyśle zastąpił go swoją ulubioną wodą.

15 komentarzy:

  1. Do Lidla warto się wybrać choćby dla parówek Piratek - super skład 93% mięso wieprzowe + woda, sól, glukoza, przyprawy, ekstrakty przypraw, białko wieprzowe, aromaty, susz z aceroli. Są małe i mojemu chłopakowi daję raz na jakiś czas. I zdradź, gdzie można znaleźć żelki z granatu? wyglądają pysznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, tak, to właśnie te parówki ze zdjęcia :) Żelki z granatu są marki Frugo :)

      Usuń
  2. Z Alpro polecam inne mleka ;) ryżowe kokosowe z orzechów laskowych lub migdalowe ;) do soi nie jestem przekonana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Ryżowe nie przeszło, tylko do naleśników. Kokosowe raz lubi, raz nie lubi, ale te orzechowe - warte spróbowania. Mogą się okazać strzałem w 10 :)

      Usuń
  3. A ciekawi mnie gdzie można kupić te soczki w kartoniku? :-) Córcia bardzo lubi soczki a ciężko znaleźć taki dobry w składzie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kupiłam w sklepie sieci Społem, nie widziałam nigdzie indziej, ale myślę, że warto zapytać u producenta, bo mają przedstawicielstwo na Polskę. Na stronie www.dodoni.pl jest mail :) Dobry skład ma też soczek Leon, taki mały, dowitaminizowywany i z miodem :) Pokażę go jutro rano na fp :)

      Usuń
  4. A ja chce zapytać o nazwę rybek z tranem i gdzie kupić kokolizaka :) wszystkie zestawy mniam mniam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I rybki, i lizak z Rossmanna :) Nazwa to po prostu Omega-3 Rybki. Firma Moller's.

      Usuń
  5. A te rybki tylko na zewnątrz słodkie? Czy całe? A skład dobry? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest jednolita masa, jak żelek. Skład to olej z ryb, żelatyna, naturalne substancje słodzące, witamina D i guma arabska, która brzmi groźnie, ale jest zupełnie nieszkodliwa :)

      Usuń
  6. Super! Dzięki za wyczerpujące info. Tez kupimy! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. a ja czekam i czekam na przegląd ciuszków dla starszego chłopca chlip,chlip

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, był na FB :)
      O tutaj: https://www.facebook.com/media/set/?set=a.1175946445755775.1073741871.691610790856012&type=3

      Usuń
  8. Mój Tymek bardzo polubił pokazywane przez Ciebie banany rosmanowe - i połowa dzieciaków z klasy również :D
    U nas, jak się okazało po pierwszym dniu, jest zakaz przynoszenia słodyczy, podobno nawet kanapka z dżemem nie jest mile widziana przez panią, ale o dziwo moje dziecko nie buntuje się zupełnie - mówi, że dla niego to żaden problem i nie musi jeść w szkole nic słodkiego :) (próbowaliście suszone mango??? dla mnie bomba, niestety Tymek nie podziela mojego entuzjazmu ;)
    Ja wrzucam często winogrona, gruszki i jabłka, mini pomidorki, a, i mini marcheweczki - zwykłe są złe, a już surówka z marchewki to najgorsza kara, ale mini pyszne :D I pistacje też uwielbiamy :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten sok warzywno-owocowy mnie zaciekawił i to bardzo:0 Musze poszukać u nas:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Wasze opinie :)