poniedziałek, 5 listopada 2018

what's for lunch? - 3 NEW ways to get your kid to eat healthy

Posiłki do szkoły to temat-rzeka. Bo chociaż wciąż stosuję swoje sprawdzone metody i kompozycje, niektóre rozwiązania po prostu się nudzą i jestem zmuszona szukać nowych - i pomysłów, i przepisów, i pudełek śniadaniowych. J.J. - jak każdy typowy niejadek - bardzo powoli otwiera się na mniej mu znane smaki. Opisywałam Wam już w ubiegłym roku KILKA SPRAWDZONYCH SPOSOBÓW NA NIEJADKA. 
Dziś mały suplement do tamtego wpisu - oto


3 najlepsze metody na to, by przekonać dziecko do zdrowego jedzenia!
 

1. Pozwól dziecku gotować
 
Można zacząć od zrobienia kanapek, potem pizzy, a potem... całej reszty. Niemal wszystko, co J.J. zrobi samodzielnie - także zje. Działa tu prosta zasada, że jak się w coś zainwestowało czas, to się do tego człowiek przywiązuje, więc chce, żeby to było dobre. Po warsztatach z wypieku chleba J.J. sam zaczął zachęcać mnie do pieczenia razem z nim bułeczek, próbuje też ostatnio smażyć placki z różnego rodzaju mąk (na zdjęciach niżej - jaglane racuchy) i robić batoniki, np. z muesli, najbardziej lubi jednak przede wszystkim zabierać do szkoły samodzielnie zrobione tosty i muffiny (na zdjęciach niżej - jego ulubione miniserniczki), a hitem ostatnich tygodni są pączki z serka homogenizowanego, które znikają tak szybko, że jeszcze ani razu nie udało mi się zrobić im zdjęcia. Poszukajcie w sieci prostych przepisów i do dzieła!

2. Serwuj te same składniki w różnych formach
 
Dzieci lubią to, co nowe. Bo zwyczajnie są wtedy zaciekawione. Jeśli np. tym na czym skupiamy się najbardziej, jest przemycenie w jego diecie jak największej ilości owoców i warzyw - to tu świetną robotę robią chipsy z owoców (polecam Wam suszone, cienko krojone owoce z Żabki i bananowe chipsy z Rossmanna) oraz wszelkiego rodzaju musy w kolorowych opakowaniach (kupuję je głównie w lokalnym sklepie ze zdrową żywnością - przede wszystkim ze względu na niebanalne połączenia smakowe, np. słodkiego ziemniaka i mandarynki, ale niektóre przeciery dla maluszków, dostępne w marketach też mają wcale niezły skład) i smoothie, które miksuję w domu codziennie, dla obu moich chłopaków. Doskonałym sposobem okazało się też zrobienie... szaszłyków. Że też nie wpadłam na to wcześniej! Pokrojone w kostkę owoce lub warzywa nadziewam po prostu na patyczki do szaszłyków, same lub wymiennie z kawałkami ulubionego sera lub wędliny i - tadam! - wszystko znika w zadowolonych małych paszczach niemalże w ułamku sekundy. Czary i magia.



Zdradzę Wam przy okazji, że od tego roku J.J. jest także ambasadorem Lunch Munch Kids, co oznacza że nie tylko dostał torbę na szkolne posiłki, ale przede wszystkim ogromną motywację do zdrowego odżywiania. Za każdym razem, kiedy je coś nowego lub coś, co nie do końca mu smakuje, najpierw pyta, czy to zdrowe i dlaczego. Zaczął się interesować składem posiłków, witaminami i minerałami, lubi wiedzieć, co dobrze wpływa na pracę mózgu, a co np. na oczy czy kości. 

Stąd moja kolejna złota rada dla mam niejadków:

3. Rozmawiaj z dzieckiem o właściwościach tego, co je

Powiedz mu, że dzięki marchewce będzie miał superwzrok, że twarożek wzmocni jego kości, a burak doda energii do zabawy, zupka dyniowa z imbirem pozwoli skakać po kałużach w chłodny dzień, a kiszony ogórek to najlepszy przyjaciel dla brzuszka. Gwarantuję Wam, że z taką wiedzą, będzie sięgać po wszystkie dobre rzeczy znacznie częściej i chętniej.  

Po więcej pomysłów, inspiracji i informacji odsyłam Was do poprzednich wpisów:
oraz

Zapraszam Was też na nasz fanpage na rozdanie z Lassig Polska.
Jeśli tak jak my jesteście fanami wszelkiej maści pięknych pudełek na przekąski i lunchboxów - na pewno znajdziecie w ofercie tej marki coś dla siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze opinie :)