Za kilka dni (17.11) Światowy Dzień Wcześniaka. Jak co roku nie potrafię o tym nie myśleć. O tym, ile mieliśmy szczęścia. Właściwie myślę o tym codziennie i codziennie dziękuję, że J.J. jest z nami, że jest zdrowy. Im bardziej mnie wkurza, tym częściej to robię. To chyba typowa schizofrenia matek ;)
Przypominam sobie swoje modlitwy na szpitalnym korytarzu. O to, żeby krzyczał, żeby płakał, żeby walczył. Były dni, kiedy pielęgniarki pobierały mu krew po kilka razy, a on się nawet nie buntował. Najgorsze dni.
Oglądamy z Panem Mężem filmiki, które dla mnie nagrywał. J.J. cały w kabelkach, ledwo spod nich widoczny. J.J. zatopiony w najmniejszych śpiochach, dla niego za wielkich o kilka rozmiarów. J.J. przestraszony. Nic tak nie boli, jak widok własnego dziecka, przepełnionego lękiem i świadomość, że nie można go nawet przytulić. Nawet teraz, po niemal sześciu latach. Patrzymy na tę kruszynę znowu przerażeni, z taką samą siłą jak wtedy. Tyle, że wdzięczni. Bo nasze nieśmiałe nadzieje się spełniły.
Bo J.J. urósł i wyzdrowiał.
Dziś krzyczy, płacze i walczy do upadłego. Narzekam na to. Złoszczę się. Proszę, żeby się uspokoił, żeby raczej ze mną porozmawiał.
Dziś jest tak bardzo inne od Wtedy.
Na szczęście.
Ale też podobne.
Bo to właśnie tamte chwile, najdłuższe i najstraszniejsze w życiu, to tamten strach i tamte nadzieje, tamta rozpacz, kiedy okazało się, że znów trzeba przetaczać krew, wrócić do szpitala, wracać często, leczyć, kontrolować, bać się przez wiele nocy jeszcze przez ponad trzy lata - to właśnie była lekcja miłości.
W tej miłości Wtedy i Dziś są podobne.
Niedźwiadek:
bluza - malowana przeze mnie
spodnie - Zara (dział dla dziewczynek, przerobione przez babcię S.)
czapka - babcia L.
trampki - H&M
J.J.:
bluza - Pull&Bear
spodnie - Kukukid
czapka - babcia L.
buty - Grunge Life
Niedźwiadek:
bluza - Czesiociuch
spodnie - Kukukid
kurtka - Next
czapka - babcia L. plus pomponik by mama
kalosze - Hunter
J.J.:
bluza - Pull&Bear
spodnie - Kukukid
kurtka - Mango Kids
czapka - babcia L. plus pomponik by mama
kalosze - Hunter
Wasze wspólne chwile, doświadczenie rodzicielstwa, które nie od początku było usłane różami to prawdziwa lekcja miłości.... której efekty widać u was na każdym kroku...
OdpowiedzUsuńI ja myślę o Dniu Wcześniaka ostatnio. Chociaż Mateusz to taki prawie nie wcześniak, bo 37tc. Ale kłopotów było przez to sporo, i podobnie jak ty, dziękuję, że wszystko tak dobrze się skończyło.
OdpowiedzUsuńFajnych masz chłopaków :)
A tak poza tematem, jestem pod ciągłym wrażeniem cudownych ubrań, jakie dla nich wyszukujesz :)
Nie znam tych uczuć o których piszesz i dziękuję za to co napisałaś bo dzięki temu z jeszcze większą miłością patrzę na swoje Dzieci.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cie ciągle za ta odwage wobec wczesniactwa JJa...za sile...za chwile slabosci tez...Lęk o życie dziecka wartosciuje wszystko...
OdpowiedzUsuńNasz Jaś również jest wcześniakiem, płaczę za każdym razem, gdy wracam do tamtych dni, dziś kolejna okazja. Na szczęście płaczę patrząc na mały biegający cud:) Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńkochana jesteś silna babka...ale ty dobrze wiesz o tym .buziaki dla was:*
OdpowiedzUsuńGratuluję Tobie kochana, masz pięknych wspaniałych synów przetrwałaś ogromny lęk i ból, to jest Twoja siła i radość.Podziwiam ciebie, i wszystkie matki, które urodziły przedwcześnie.Zawsze się tego bałam, na szczęście u nas bardziej leniwe dzieci, po terminie oboje się rodzili:)Śliczne stylówy.Bardzo mi się podobają, a najbardziej 4 zdjęcie- rozczulające.Dopiero co odkryłam waszego bloga, i dodaję do czytanych przeze mnie, bo bardzo mi się tu podoba:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń