Ostatniego posta na moją prośbę opublikowała Zuzia (moja siostra). Drukowała mi potem Wasze komentarze i przynosiła do szpitala. W tych trudnych chwilach bardzo podnosiły mnie na duchu i dodawały wiary, że całe to zamieszanie mimo wszystko dobrze się skończy. DZIĘKUJĘ WAM OGROMNIE!
Brunek jest jeszcze żółciutki, ale już zdrowy. Dziś byliśmy jeszcze na zleconej przez pediatrów konsultacji kardiologicznej, ale na szczęście i ta okazała się wyłącznie profilaktyką.
Uspokajamy się więc po początkowym stresie, uczymy się siebie i oswajamy nową codzienność. Ja po raz pierwszy poznaję zachowania niemowlaka, bo J.J.-owy miesięczny pobyt w CZD mnie tego doświadczenia pozbawił. Podobnie jak karmienia piersią, którym zamierzam się teraz nacieszyć. J.J. ma oczywiście najtrudniej, tym bardziej, że przechodzi okres burzy i naporu, negując z założenia absolutnie WSZYSTKO od jedzenia twarożku po obcinanie paznokci, ale staramy się być dla niego wyrozumiali. Przytulamy go znacznie więcej niż zwykle (w efekcie chodzę "obwieszona" dziećmi przez większość dnia ;) i powtarzamy, że go kochamy, jakkolwiek nie dawałby się nam we znaki. Póki co jego stosunek do Niedźwiadka, choć naznaczony pewnym niepokojem o swoją pozycję, jest bardzo fajny i pełen czułości. J.J. obserwuje braciszka, komentuje wielkość jego noska, długość włosów, pomrukiwania, ale przede wszystkim dba o to, bym przypadkiem nie zapomniała zmienić mu pieluszki lub dać mu mleczko. Najbardziej jednak rozczula mnie to, że głaszcze go i całuje, kiedy nie patrzymy. Jakby się tego trochę wstydził.
Niedźwiadek jest z kolei najgrzeczniejszym dzieckiem świata. Jest cichutki i słodziutki, a przy tym żarłoczny i bardzo przytuliński. W tym tygodniu mam do pomocy mamę, która wprost nie może wypuścić maluszka z rąk, więc przy takiej babci jego umiłowanie dla przebywania w kochających ramionach po prostu kwitnie ;)
Tak przywitała nas Zuzia:
Pierwszy posiłek po powrocie. J.J. karmi się sam, ale musi być blisko. Ja jeszcze w szpitalnym outficie i z tłustymi włosami.
Pierwsze "stylówy" Niedźwiadka ;)
Gondolka wózka z powodzeniem pełni funkcję tzw. kosza Mojżesza. Ponieważ jednak J.J. nadal wozi we wspomnianym pojeździe swoje zabawki i raczej nie jest w tym temacie otwarty na negocjacje, gondola stoi zwykle na kanapie. Na szczęście Niedźwiadkowi jest póki co wszystko jedno. Byle by miał mięciutko, cieplutko i spokojnie.
jeansy i bluza - po J.J.-u, H&M
sweterek - no name
spodenki polarowe - moje dziełko; średnio udane, prawdę mówiąc, ale "pierwsze koty za płoty" ;)
no to witajcie w domu ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję!!!! Wielu sił życzę, przespanych nocy i wszystkiego co najlepsze :) Bruno sama słodycz. Spodenki z polarku świetne!
OdpowiedzUsuńJski On śliczny i jaki duży:)
OdpowiedzUsuńWitajcie w domu kochani:***
słodziaczek malutki:)
OdpowiedzUsuńNie ma jak w domu!!!
OdpowiedzUsuńNiedzwiadek to przystojniak niesamowity!!!
Trzymajcie sie!!! I usciski dla super starszego brata!!!
Dobrze, że już w domu! jeszcze raz gratki. a pierwsze outfity super!
OdpowiedzUsuńKochana a doszła kartka ??????
OdpowiedzUsuńNie :(
UsuńAle i tak dziękujemy :D
wysłałam poleconym w piątek....jak nie dojdzie w ogole daj znac, zloze reklamacje :*
UsuńJest przepiękny :) I przesłodki :) cudny po prostu :)
OdpowiedzUsuńJaki piękny!!! Wszystkiego najlepszego!!!
OdpowiedzUsuńSuuuper że wszystko dobrze:)
OdpowiedzUsuńBrunkowi widać dobrze w domu...:)
Spodenki wyszły fajnie...ja tez miałam ochotę coś zdziałać ale maszyna mi odmówiła posłuszeństwa...Buuuziaki dla was:****
Ale on duży, i pomyśleć że ma ma kilka dni. Spodnie super.Ja właśnie czekam na dresówkę i zamierzam uszyć chłopakom spodenki. Niech chłopaki się docierają, oby obeszło się bez "zgrzytów":)
OdpowiedzUsuńTylko się taki duży wydaje. w rzeczywistości to mały orzeszek. Na zdjęciach dzieci jakoś zawsze tak szybko rosną ;)
UsuńAaaa!!! Piękny jest! No i od niemalże pierwszych chwil taki stylowy ;) J.J. jako starszy brat wydaje się taki bardziej dorosły (ale tylko wydaje się). Fajnie, że już jesteście, że wszystko jest ok. Powodzenia w karmieniu piersią i niech chłopaki rosną zdrowo!
OdpowiedzUsuńNo to się wzruszyłam :)
OdpowiedzUsuńŚliczna kruszynka :)
A spodnie... bombowe! Powiedz z czego są ściągacze na nóżkach i brzuszku? Bo ja właśnie też planuję uszycie spodni dresowych, ale alladynki mają być i tak się zastanawiam z czego pas zrobić :D
Buziaki dla Was
Kupiłam tzw. materiał ściągaczowy. Bawełniany. Trochę z nim kłopotu, bo się pruje jak sweter, ale da radę to opanować.
UsuńGratulacje, sliczny jest :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam jednym tchem i wzruszyłam się ... :) Wyglądacie cudownie, wszyscy! Wspaniale, że jesteście już w domu i że wszystko jest w porządku. Pozdrawiamy ciepło!
OdpowiedzUsuńsuper, że jesteście i fajnie, że J.J. odnalazł się w sytuacji. Mimo swojego buntu :)
OdpowiedzUsuńSpóźnione gratulacje!!! Wszystkiego dobrego dla nowego członka rodziny! :)))) Przystojniak z niego! I jaki wystylizowany ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Gratulacje:) ale tu u Was rodzinnie- pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że jesteście już w domku. Dom to najwspanialsze miejsce na ziemi. Dużo zdrówka dla wszystkich, niech wszelkie choróbska omijają Was :) Faktycznie żółciutki jeszcze Bruno, ale przy karmieniu piersią żółtaczka schodzi znacznie dłużej. Dużo sił i wytrwałości życzę :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że juz w domu i w zdrowiu :o)
OdpowiedzUsuńSłodziak! :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie te polarowe spodenki najbardziej przyciągnęły moją uwagę... są śliczne... ale Bruno jest i tak naj!
OdpowiedzUsuńWSPANIALE ze juz jesteście w domu!!! Trzymałam mocno za Was kciuki!!! A Niedźwiadek cudowny!
OdpowiedzUsuńczekałam na ten pierwszy domowy post! pięknie Was Zuza przywitała! no i cudownie, że Brunonek jest zdrowy :) śliczny, jak jego starszy brat! i spodenki wyszły świetnie... samych cudownych chwil Wam życzę:)))
OdpowiedzUsuńNo te potajemne przytulasy i całusy rozczuliły mnie na amen:D
OdpowiedzUsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńCzytam, czytam i zastanawiam się, czy jestem u Ciebie czy u siebie na blogu! ;)
tytuł postu ten sam, o tym samym, ale"innym"...bo my też byliśmy w szpitalu, ale z innego powodu i dziecko, jakby starsze..ale o imieniu BRUNO :)
pozdrawiam ciepło i zapraszam do siebie, do przeczytania podobnego postu ;)
http://mimi-decoupage.blogspot.com/2013/02/home-sweet-home.html
Kaja
Serdeczne gratulacje! powodzenia... stała czytelniczka Asia
OdpowiedzUsuńcudny bobas, wspaniały brat! swietnie że wróciliście :*
OdpowiedzUsuńWitajcie w domu! Jakze milo was widziec znowu. No i maly Brunek jest taki slodki, ze az nabieram ochoty na dziecko! Slodziaczek kochany :)
OdpowiedzUsuńcudnie, że wróciliście juz do domu
OdpowiedzUsuńteraz kolej na nas aby oficjalnie przywitać Bruna i jego stylówy w blogowym swiecie :D
I ja gratuluje:)
OdpowiedzUsuńGRATULACJE ! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję oczywiście i cieszę się bardzo z Waszego szczęścia, ale to na pewno wiesz ;)
OdpowiedzUsuńSiwa bluza w drugim outficie - fiu fiu! :) Całujemy chłopaków przekornie niewalentynkowo!
witaj Kochana:* mały uroczy:) i to prawda ze dzieci na zdjeciach jakies wiekszejsze sa:)o mojej Marcysi wszyscy tak mowili.
OdpowiedzUsuńSciskam mocnooo i życzę zdrowa dużo i sił:)
Świetnie że jesteście w domu! Pieknie u Was, bije od Was miłością:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńśliczny jest! Nie wiem skąd to się bierze, że niektóre noworodki prawie od początku wyglądają, jak "człowiek", a inne są pomarszczone, podpuchnięte oczy mają, ledwo otwarte przez kilka miesięcy. Niedźwiadek, choć niedźwiadkiem jest, to zdecydowanie wygląda jak człowiek!;-) Bo ja tak mam, że jak widzę noworodka, to mi się ciężko zachwycić nim tak w całości. Tu piękna rączka, tu stópka, uszko takie malutkie, a Bruno prawie tak piękny jak Janek, jak był mały;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
ps. pocałuj Niedźwiadka w to cudne malutkie uszko:*
gratulacje! mały od pierwszych chwil świetnie ubrany :) my dopiero zaczynamy ale zapraszam, liwia-fashion-world.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCudo!!!!
OdpowiedzUsuń