wtorek, 25 lutego 2014

points

- Ależ ty masz chude nogi! - wykrzyknęła pewna pani w poczekalni pod adresem J.J.'a. Z tonu nietrudno było wywnioskować, że nie zamierzała być miła. Złych zamiarów też oczywiście nie miała. Chciała się tylko podzielić swoją opinią. Swoim szokiem. Głośno. Z adresatem i resztą obecnych. Widocznie ją przypiliło ;)
Inne dziecko mogłoby się rozpłakać lub poczuć urażone, na szczęście J.J. - aczkolwiek sarkastyczny humor łapie w lot - owej pani po prostu nie zrozumiał i zwrócił się do mnie po wyjaśnienia.
- Mamo, co ta pani powiedziała? - zapytał.
- Nic ważnego - odpowiedziałam, a następnie cierpliwie ignorowałam zabójcze spojrzenia kobiety.
Szach i mat, pomyślałam sobie :P

W drodze do domu zaczęłam się jednak zastanawiać, czy nie zaburzam J.J.-owi rozwoju, świadomie nie ucząc go różnicowania. Bo on nie wie, że ktoś jest chudy, a ktoś gruby. Oczywiście zapytany - odpowie poprawnie, ale niezapytany - nie zauważy. Jest to dla niego irrelewantne i już. Podobnie jak kolor skóry, jak wzrost, jak niepełnosprawność, jak jeszcze do niedawna płeć, choć ta zaczyna już być istotna (skutek wychowania przedszkolnego, nie mojego). On widzi ludzi. Bez klasyfikacji, takich samych i tyle samo wartych, ewentualnie grzecznych lub niegrzecznych. I dotąd byłam z tego dumna. Ale teraz coraz częściej pojawiają się wątpliwości. Bo przecież nie uniknie tej wiedzy, świat go tego nauczy, inni ludzie. Więc może nie powinnam tego jednak światu i ludziom zostawiać? 

Tylko czy to już pora na podziały? 








spodnie - Mon chou
koszula (najpiękniejsza jaką w życiu widziałam) - Talc via Bananaz.pl
 kardigan - H&M
kurtka - River Island via Allegro.pl
komin - Lejdis
buty - Timberland

fot. Zuzia

25 komentarzy:

  1. No nie wiem, tłumaczyć oczywiście można, ale bez negatywnych cechowań. Sama wiesz co mam na myśli. Ja jeszcze trzymam Ryska z daleka, ale niebawem zacznę pewnie uświadamiać, świat tego oczekuje.
    J.J piękny, prawdziwy z niego model :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zuzia potrafi to z niego wyciągnąć ;)
      Wiem, co masz na myśli i staram się nie cechować nigdy, ale czasami mam wrażenie, że samo brzmienie wyrazu cechuje i myślę: czy to z języka, czy ze mnie, z mojego wychowania?

      Usuń
  2. Pękałabym z dumy na Twoim miejscu, że tak udało Wam się wychować syna bez podziałów, bez oceniania, bez zbędnej krytyki. Bo tak naprawdę czy to wszystko jest nam potrzebne? Czy takie cmokające na nasze dzieci Panie to geneza całego społeczeństwa? Cudowny model z Twego mądrego synka napatrzeć się nie mogę na ten łobuzerski uśmiech:) A koszula faktycznie najpiękniejsza:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potrzebne i nie. Oceny nie są potrzebne, z wyjątkiem odróżniania dobra od zła, ale różnice są potrzebne, żeby było ciekawiej, inaczej, fajniej. Tylko nie nauczyłam się jeszcze tak tej wiedzy opakować.

      Usuń
  3. Piękne zdjęcia i fantastyczna stylówka -to raz :) A teraz dwa- różnicowanie, to jedno. Wartościowanie, to drugie. Co z tego, że ktoś jest gruby/chudy/biały/czarny/sinopapuciasty? Przecież my się różnimy, dlaczego mamy ukrywać to przed dziećmi? O synka możesz być spokojna. Dzieci są tolerancyjne z natury. To rodzice paprzą sprawę. Ty nie spaprzesz;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, że różnice nie muszą być nacechowane i że to zależy od rodzica, jak je zaprezentuje. Na razie 'przerobiliśmy' książkę "Różnimisie" i wiem, że J.J. nie ma problemu ze wskazaniem różnic, ale kiedy pada taka opinia jak tej pani - to już nie wie, co z tym zrobić, bo nie rozumie, skąd się wzięło nacechowanie w tonie. I to nie wiem, jak mu wytłumaczyć.

      Usuń
  4. Ja chcę wychowywać moje dzieci wbrew oczekiwaniom świata. Nie mówię: nie rusz, to nie twoje; tylko wskazuję właściciela i posyłam młodego, aby się zapytał. Gdy widzę, inne dziecko, które chciałoby się pobawić naszymi zabawkami, zachęcam Janka do pożyczenia lub wspólnej zabawy. Na razie działa, nie jest zazdrosny. Ja jestem za tłumaczeniem różnic, ale bez nacechowania lepszy/gorszy. Moralnie oceniam raczej zachowania. Pozdrawiam.
    Ps. Chyba wiem, jaka czapa będzie następna:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaka?!

      Ja chcę wychować po swojemu, ale tak całkiem wbrew też nie. Chcę, żeby czuli, że przynależą, a świat może być przyjazny. Co do oceny moralnej - mam to samo i to czuję, że przekazuję. Właście stąd się bierze u J.J.'a łatwość określenia, czy ktoś jest grzeczny czy nie. Choć uczę go też (mam nadzieję), że owa ocena nie jest na zawsze i nie dotyczy człowieka w ogóle, tylko jego danego zachowania w danej chwili.

      Usuń
  5. Moj Remek by odpowiedział..pewnie mi Pani ich zazdrości..:) i myśle ze JJ tez sobie poradzi z ludzmi, podstawy ma dobre , w głowie poukłądane ,wie ze świat rozny ze sa niepełnosprawni, chudzi , grubsi, wszytko mu pokazałas, poradzi sobie , na fb czesto teksty zyciwe wstawiasz.. tylko smiałosci do obcych mu brak ale ona przyjdzie z czasem ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, dobry!

      J.J. bywa czasami aż za śmiały do obcych, ale obcesowy ton, jakieś gromowe spojrzenie, takie niewerbalne okazy niechęci lub agresji zawsze go wycofują. Wtedy odruchowo chce się chronić i 'chowa się' za mną. Ma prawo. Jest dzieckiem.

      Usuń
  6. Jeśli faktycznie udaje Ci się wychowywać J.J.a bez podziałów i wartościowania, to moim zdaniem to sukces Twojego życia :P ;), tzn. wydaje mi się że najwięcej takich rzeczy wpajamy dzieciom my rodzice i to wcale nie werbalnie. Ale nosząc w sobie takie ślady, których też uczyliśmy się całe nasze życie, przekazujemy je dalej na ogół bez świadomości. Więc jeśli jesteście od tego wolni, to ogromny sukces. Jeśli chodzi o to co świat nauczy J.J.a to niestety nie da się go przed tym uchronić, ale myślę, że wszystko co wchłonie tam na zewnątrz i co będzie się w nim odbijało przyjdzie skonfrontować i omówić z Tobą, to kwestia dobrej relacji. Ty jesteś dla niego najważniejsza i z Tobą będzie omawiał swoje wątpliwości. Wierze mocno w to, że jeśli od początku tworzymy więź z naszymi dziećmi, nie tworzymy tematów tabu i dajemy im poczucie, że ze wszystkim mogą się do nas zwrócić, to one przyjdą do nas ze swoimi problemami i rozkminami ;)

    P.S. stylówa jest super i kocham te spodnie z mon chou :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie nad tą więzią pracuję i na to liczę - że z problemem przyjdzie, że MNIE zapyta. Chociaż mówię 'nie wiem', kiedy nie wiem i próbujemy rozwiązywać to razem. Mam nadzieję, że go to kiedyś nie zrazi. I nie sięgnie po to, co łatwiejsze, co nie wymaga za dużo myślenia. Czasami jestem dumna z tego braku ocen i podziałów u J.J.'a, a czasami mam wrażenie, że trzymam go jednak w jakieś nieświadomości, w bańce mydlanej. Tak trudno jest być rodzicem!

      Usuń
    2. No bardzo ciężko. Jakoś wydaje mi się, że o ile to jest naturalne, niewymuszone i autentyczne, ten brak podziałów, to w porządku. Świat i tak w końcu do niego dotrze, będzie musiał się z tym zmierzyć, ale ze świadomością że on myśli inaczej, że ma swoje zdanie na ten temat. I myślę też, że jeśli to w czym go wychowujesz jest właśnie autentyczne to nie jest to bańka mydlana tylko Wasza rzeczywistość.

      Usuń
    3. Masz rację, dziękuję :* Właśnie mi uświadomiłaś, że to jest nasza rzeczywistość! I że przekazuję mu coś autentycznego, bo ze mnie, bo w to wierzę. Od razu mi lepiej :D

      Usuń
    4. Też marzę o stworzeniu takiej więzi, relacji. Sama jako dziecko tego nigdy nie miałam, nie rozmawiałam z rodzicami. Znaczy tak wiecie... przez wielkie R. Brakuje mi trochę wzorców, ale bardzo się staram i wierzę, że coś dobrego z tego będzie :)

      Usuń
    5. Nie marz, stwarzaj instynktownie. Będzie dobrze :D

      Usuń
  7. Ciężko wychować bez podziałów. Wszędzie mamy z nimi do czynienia: na placu zabaw, w przedszkolu, sklepie... Stylówa jak zwykle wymiata. Miodzio ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ciężko. I codziennie spotykamy ludzi, którzy próbują moje dziecko naprostować, na właściwe tory przywrócić, zmusić do dokonania oceny. On się na razie broni, ale nie wiem, jak długo to potrwa.

      Usuń
  8. Gdy zaczęłam czytać i doszłam do Twoich wątpliwości od razu pomyślałam: wątpliwości? dlaczego? przecież to takie piękne i równe widzenie świata. Ale końcowe pytanie wszystko mi wyjaśniło. Aż się przestraszyłam tego, że to świat uczyć będzie moje dziecko różnic i podziałów. Nie chcę tak. Bo świat bywa nieczuły, stereotypowy, okrutny w swoich osądach. I chyba rzeczywiście samemu warto pokazywać, że się różnimy, ale wzmacniając te różnice tym, że to jednak piękne jest, że ludzi nie ma takich samych, i że to nie znaczy, że ktoś jest gorszy lub lepszy. Ot takie moje mądrości :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko się wydaje idealne, dopóki nie zderzy się z rzeczywistością, prawda?
      :/

      Usuń
  9. WOw. nic dziwnego, ze duma mame rozpiera. Oby jak najdluzej widzial czlowieka bez podzialow, poki co sukces wychowawczy murowany!

    OdpowiedzUsuń
  10. Raczej ciężko jest wychować bez podziałów...bo są wszędzie... często rozmawiam o tym z córcią której mówię że świat byłby nudny gdyby wszyscy byli tacy sami .. bo to co dla jednego piękne..dla drugiego już być nie musi ... najważniejsze to aby nie oceniać innych ... i tego uczę córci ..reszta przyjdzie sama. Stylówka świetna , mnie urzekła koszula ..Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak, to naprawdę najpiękniejsza z koszul. Już się nie mogę doczekać lata z nią :)
      Właśnie w tym rzecz - nie oceniać. Tylko, że to pewnie utopia.

      Usuń

Dziękuję za Wasze opinie :)