czwartek, 19 marca 2015

intuition

Matkom wmawia się wiele rzeczy. Między innymi to, że przesadzają, panikują i wariują - ogólnie więc w kwestiach, dotyczących dzieci, tracą jakoby cały swój zdrowy rozsądek. Co poradzić. Ciężko złapać dystans, kiedy się kogoś bezgranicznie i bezwarunkowo kocha. Dla mnie to oczywiste, że hiperbolizujemy: mój syn jest NAJmądrzejszy, NAJpiękniejszy i NAJsprytniejszy na świecie, na pewno w MOICH oczach. Ponadto NAJładniej rysuje i NAJszybciej biega. Ma też NAJgorsze koszmary senne, więc trzeba mu NAJbardziej współczuć i NAJmocniej go przytulać. Naturalnie MOIM zdaniem - tym wyrażanym głośno i w jego obecności. Bo tym zdaniem niewyrażanym, ale myślanym, sprawy mają się przecież nieco inaczej. Zostając matką, nie oślepłam, nie ogłuchłam i nie zidiociałam do reszty: widzę, że ten ludzik na rysunku ma jedno oko, a perspektywa przypomina raczej scenę z "Incepcji" niż zza okna, wiem, że Maciuś już płynnie czyta, a Tomek chodzi po drzewach jak wiewiórka, ale to, co widzę i wiem, nie zmienia tego, co CZUJĘ: że powinnam dawać mojemu dziecku wsparcie i podstawy do wiary w siebie. Przede wszystkim jednak uważam, że nasz wyolbrzymiony zachwyt nad naszymi dziećmi i wszelkie związane z tym werbalne przegięcia nie stanowią podstawy do oceniania nas-matek jako osób niepoważnych. Ba! Nawet bez tego zachwytu zakłada się niejednokrotnie z góry, że z nami nie ma co dyskutować lub że nie mamy racji. Na pewno to znacie. Zetknęłyście się z panią doktor, która zignorowała Wasze obawy co do stanu zdrowia lub jednego z objawów dziecka, pedagogiem, który uznał, że się roztkliwiacie, a nawet inną matką, która pokiwała głową z ironicznym politowaniem, kiedy powiedziałyście, że coś Was niepokoi. 
Dlaczego tak się dzieje? To nie jest pytanie retoryczne. Pytam, bo nie mam pojęcia. A chciałabym poznać odpowiedź. Dlaczego kiedy mówię, że dziecku świszczy oddech, słyszę, że "dzieci czasami tak mają", a kiedy mówi to ojciec, pani doktor zagląda w końcu wziernikiem do nosa? Dlaczego kiedy decyduję o odstawieniu mleka na czas przeziębienia, lekarka patrzy na mnie jak na sekciarę, ale ojca już podziwia za tę samą inicjatywę? Dlaczego kiedy mówię w przedszkolu, że moje dziecko wcale nie jest ciche i potulne, panie uznają, że zmyślam lub przesadzam, ale wierzą od razu, kiedy powtarza to tata? 
Mogłabym tak pytać i pytać. 
Choć sprowadza się to do jednego: dlaczego jako matka nie jestem traktowana serio? Niezależnie od tego, czy mam argumenty, czy nie. Ale nawet jeśli nie mam... 
Tyle się przecież mówi o słynnej kobiecej intuicji i o intuicji matki. Jej istnienie jako ewolucyjnie wykształconego narzędzia ochrony przed niebezpieczeństwami wydaje się niepodważalne. W teorii budzi szacunek i podziw. W praktyce jednak zwyczajnie się ją ignoruje. Tymczasem - choć jestem naczelnym sceptykiem - to właśnie dzięki intuicji nie załamałam się, kiedy walczyliśmy o życie J.J.'a, a potem Niedźwiadka. Intuicja nie pozwoliła mi przyjąć do wiadomości informacji, że moje dziecko jakoby nie ma woli życia. Bo WIEDZIAŁAM, że ma i to całe mnóstwo. To dzięki mojej intuicji mały J.J. nie udusił się podczas snu, bo nie odpuściłam, choć pani laryngolog próbowała mi wmówić, że słyszę świst, którego nie ma. Po dokładniejszym badaniu okazało się, że ma megaopuchniętą błonę w nosie i jak niewiele brakowało do tragedii. To dzięki mojej intuicji Niedźwiadek słyszy, jego uszy od wielu miesięcy są zdrowe, a operacja okazała się niepotrzebna. To także moja intuicja zaprowadziła nas teraz do świetnej pulmonolog, dzięki której J.J. z pewnością odzyska zdrowie.
Była tylko jednym z czynników, to jasne, ale pomogła wytrwać i nie odpuścić. Dlatego mówię Wam dziś, drogie mamy, słuchajcie Waszych przeczuć i nie dajcie się ignorować. Pyskujcie i walczcie, jeśli trzeba. Nie odpuszczajcie. Nikt nie zna Waszych dzieci tak dobrze jak Wy, nikt ich tak bacznie nie obserwuje. Nawet jeśli w danej chwili wydaje Wam się, że nie macie dość wiedzy i argumentów, Wasz umysł zdążył już zebrać te wszystkie dane do kupy i dać Wam odpowiedź.
To właśnie jest intuicja.












bluza-w-ludzi - Efvva
szara bluza - Kukukid
czarne jeansy - po J.J.'u
niebieskie jeansy - Zara
czarna czapka - KappAhl
biała czapka - handmade
komin - Fluffy Colours
trampki - H&M
buty - Adidas

6 komentarzy:

  1. Intuicja. Ech, nie miałam pojęcia o jej istnieniu dopóki nie zostałam matką.
    Mogłabyś napisać jak poradziliście sobie z zapaleniem ucha? Mateusz ma nawracające zapalenie uszu, w dodatku prawie bezobjawowe i wszelkie wskazówki chętnie przyjmę, zanim zacznę szukać rady u wujka google ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiem w skrócie, bo w sumie trwało parę dobrych miesięcy, zanim rozwiązaliśmy problem. Odstawiliśmy mleko. Na pół roku. Ale poskutkowało już po 3 dniach! Po ok. 4 miesiącach zaczęłam wprowadzać na nowo, po łyżeczce. Teraz mały pije już normalnie każde mleko i toleruje. Po drugie wyleczyliśmy antybiotykiem. Nazwy nie pamiętam, ale z uszami nie ma żartów i jak zawsze się wzbraniam, tak odpuściłam tym razem i faktycznie antybiotyk pomógł. Często inhalowaliśmy wodą morską. Przy każdej najdrobniejszej infekcji po 2-3 razy dziennie. Próbowałam też kamfory. Była poprawa, ale potem zgubiłam buteleczkę, a drugiej nie kupiłam, bo już nie była potrzebna.

      Usuń
  2. Dokładnie tak, tylko mama widzi w oczach swojego dziecka nadchodząca chorobę, tylko mama wie kiedy krzyk w nocy oznacza straszny koszmar, tylko mama wie że histeria rozpętana przy kolacji wcale nie jest związana z niechęcią do jedzenia tylko z przerażeniem zmian których dziecko nie ogrania, tylko mama budzi się na chwilę przed wołaniem z pokoju obok o wodę i tylko mama odwraca się na chwilę przed tym jak latorośl wspina się na najwyższa półkę

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdyby nie intuicja synek urodziłby się martwy...gdy lekarz zapytał czemu przyszłam na porodówkę jak nie ma rozwarcia....a ja mu na to :gdybym nie krwawiła to by mnie tu nie było... Odziwo wziął na poważnie moje przeczucia i od razu badanie ,wywiad ,usg,ktg....synek miał owiniętą pępowiną szyję i brzuszek...gdybym czekała do rana...nawet nie chcę myśleć......Intuicja....przeczucie:to potężna broń nas matek ,by nasze dzieci były bezpieczne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Intuicja?? Ból brzucha niemal o 2tyg za wcześnie. Proszę Pani, Pani ma rozwarcie, urodzi Pani naturalnie. Słucham? o nie, to nie taki ból. Ale Pani już rodzi, spokojnie, siłami natury. Nie nie nie, coś nie tak jest. I na stole po chwili polała się krew. Pęknięte łożysko. Ten ból widać się nałożył na bóle porodowe...

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam.
    Niestety nie odpowiem Ci dlaczego tak jest. Sama sie temu dziwie, zwłaszcza jak patrza na nas jak na czytające z fusów wariatki One Kobiety. Jasne, że czytamy jak z kart, ale czytamy z naszego dziecka, które znamy lepiej niż nikt inny. Pisałam u siebie o tym nieco w poście gówno wiesz i zbyt mały/zbyt mała. Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Wasze opinie :)