Usłyszałam kiedyś, że dzieci są nieustraszone, dopóki się ich nie przestraszy. Sporo w tym racji. To my-dorośli jesteśmy świadomi zagrożeń, więc to my odczuwamy lęk i mniej lub bardziej celowo przekazujemy go dzieciom, może wręcz go wgrywamy na ich twardy dysk. Robimy to w dobrej wierze: chcemy zapewnić im bezpieczeństwo, chcemy być z nimi szczerzy. To dlatego długo biłam się z myślami: powiedzieć J.J.-owi, że coś mu dolega, czy nie. Przecież nie zamierzam go oszukiwać, czy czegoś przed nim ukrywać, ale też wcale nie muszę. J.J. wie, że przyjmuje lekarstwa, wie też po co i na jakie aspekty swojego samopoczucia powinien zwracać uwagę. Zdecydowaliśmy się jednak nie robić z tego SPRAWY. Nie przeprowadzać poważnej rozmowy, nie nazywać choroby, która być może minie, nie stygmatyzować J.J.'a i nie odbierać mu radości z tego, co kocha - jak każdy chłopak - z aktywności fizycznej. To do nas należy obserwowanie go, pilnowanie (ale też bez przesady), żeby odpoczął - czasami wystarczy zająć go czymś innym, czasami on sam czuje, że już wystarczy i wtedy także nie robimy z tego żadnego "halo". Traktujemy to jako normalną rzecz: jeśli musi się zdrzemnąć w ciągu dnia, niech drzemie. Mówimy mu, że ma do tego prawo, że to nic nadzwyczajnego. Więc kiedy pytam: "jak się dziś czujesz, kochanie? nic cię nie boli?",
J.J. wie, że to wynika z mojej NORMALNEJ matczynej troski i nie zawiera
żadnych podtekstów w stylu "jestem taki chorowity, że mama MUSI się o
mnie NADZWYCZAJNIE troszczyć". Nie chcemy przyklejać mu łatki, której potem będzie się trudno pozbyć z naszych myśli, a która może go tylko wystraszyć. Niepotrzebnie zresztą. Poza tym właśnie teraz staje się bohaterem Niedźwiadka, jego wzorem do naśladowania, zupełnie świadomie dla obu stron. Właśnie teraz bycie starszym bratem znów stało się fajne, znów przynosi satysfakcję i inne budujące, bardzo pozytywne emocje. Nie chcemy stawiać im granic.
Jeśli postawi je siła wyższa, trudno, choć przecież i tak nigdy nie poddamy się bez walki. Ale dopóki tak nie jest i dopóki jest szansa, że tak nie będzie: droga wolna.
Chłopaki - co nietrudno zauważyć - od kilku tygodni testują rowerko-hulajnogi (2w1) Scoot&Ride. Niedźwiadek próbuje jeździć na hulajnodze, co wychodzi mu całkiem nieźle, ale zdecydowanie woli opcję rowerową, i to w warunkach raczej ekstremalnych. J.J. na hulajnodze śmiga po mistrzowsku, ale zaskoczył mnie zupełnie sposobem, w jaki korzysta z rowerka - traktuje go jak swego rodzaju trampolinę do odbijania się od podjazdów, krawężników i innych przeszkód miejskich. Mam wrażenie, że wynalazł nową dyscyplinę sportową, coś jakby parkour na rowerze ;)
Kaski są oczywiście niezbędne!
Niedźwiadka jest marki Janod, J.J.'a - B'twin (do kupienia w Decathlonie).
Niedźwiadek:
(na zdjęciach wyżej)
bluza - Mini Rodini via Gałązki
spodnie - Loff Loff
czapka - Czesiociuch
buty - Skechers via Answear.com
(na zdjęciach niżej)
bluza - Loff Loff
spodeny - Bobo Choses
czapka - Kukukid
trampki - H&M
J.J.:
(na zdjęciach wyżej)
bluza i kurtka - Zara
spodnie - Kids on the Moon via Lion in the Wardrobe
buty - Vans
(na zdjęciach niżej)
kurtka - no name
bluzka - Miszkomaszko
spodnie - That Way plus wzorki by mama
buty - Adidas
Całkowicie popieram Twoje podejście. Nie dalej jak tydzień temu popełniłam szkolny błąd. Uprzedziłam dzieci, że idziemy na szczepienie. Tłumaczyłam, opowiadałam, że "komar", że to tylko chwila.. Efekt był taki, że córka od wejścia nawet nie chciała się rozebrać, wrzeszczała do lekarza, żeby sobie poszedł, a syn powiedział, że to jego ciało i że nikt nie może go dotykać :) Chciałam być szczera, uczciwa i co :) ? I tylko powiększyłam ich stres i strach. Mam nauczkę i nigdy więcej.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie i wyczekuję kolejnego posta
Szczerość z dzieckiem to grząski temat. Ja chyba oscyluję w szczerości magicznej, nie naturalistycznej ;)
UsuńZe szczepienie jest, mówię dzień wcześniej a potem temat traktuję nonszalancko, jakby nieważny i wart zapomnienia; jest uczciwość ale i błahość, a potem nie ma awantury. Myślę, że warto mówić ZABOLI ale mówić i ZABAWA, NAKLEJKI dla PACJENTA etc.
OdpowiedzUsuńMasz zdrowie podejście do tematu. Dobrze ma JJ z Toba ;D Moja młodsza siostra astmatyczka stała się pępkiem NASZEGO świata, ale teraz widzę, że stało się to też po części samoczynnie: młodsza, delikatniejsza i słodsza. Wyrosła, uff. Z bycia pępkiem? Nie, tylko z astmy ;P
Cztery literki nie bolą od tych niby siedzisk? Mój syn szaleje za hulajnogą, tej wiosny będzie miał siostrę do partnerowania w wygłupach naziemnych, nie mogę się doczekać :D A, prosił o doklejenia koszyczka do hulajnogi na kamyczki, patyczki i robaczki przydrożne.
Siedziska są miękkie :) Mają coś w rodzaju pianki na wierzchu :)
UsuńKoszyczek pożądany zawsze, ale staram się ignorować temat, bo i tak to JA dźwigam wszystko z powrotem.
P.S. Tak, pępka też chcę uniknąć ;)
No i udało się nagrać filmik :) !!! Młody po prostu boski, teren nieutwardzony jednak najlepszy!!! Zdjęcia booooskie!!!
OdpowiedzUsuńO, tak. Przede wszystkim nieutwardzony! :D
UsuńTe wspaniałe hulajnogo-rowerki znajdziecie tutaj w sklepie MONZO:
OdpowiedzUsuńhttp://www.monzo.pl/60-rowerki-i-hulajnogi
Polecamy i Zapraszamy do nas po zakup tego fantastycznego pojazdu :)
OdpowiedzUsuńPosiadamy na stanie wszystkie wersje kolorystyczne
http://toysfactory.pl/category/?q=scoot#top