W poniedziałek J.J. miał lekki katarek, ale ponieważ we wtorek i środę jego grupa grała przedstawienie dla babć i dziadków, posłaliśmy go do przedszkola mimo wszystko. Oczywiście wynikiem naszej decyzji teraz przeziębienie sięgnęło zenitu i błyskawicznie przeskoczyło także na Niedźwiadka. Może macie jakieś sposoby na izolację rodzeństwa, na skuteczne wyegzekwowanie zakazu całowania się i wymieniania obślinionymi resorakami/pieluszkami/kawałkami banana lub ciastka/tubkami maści wszelakiej maści itd.? Chętnie skorzystam z rad w tym zakresie, bo moje dzieci kochają się i ciągną do siebie jakoś szczególnie wtedy, kiedy akurat obojgu gile wiszą do pasa :/
Na dworze pięknie. Słońce świeci, śnieg się skrzy, aż żal mnie ściska, że nie korzystamy. No, ale -13 to raczej nie jest temperatura spacerowa, zwłaszcza dla takich kichaczo-kaszlaczy. Więc sobie tylko wyglądam tęsknie za okno. O nudzie jednak mowy nie ma. Ja już chyba kiedyś pisałam, że nie wiem, co to znaczy - 'nudzić się' i moje dzieci też nie wiedzą. Dom w czasie ich choroby wygląda oczywiście jak po przejściu tornada, ale mniej więcej po 6-8 godzinach przestaję się tym przejmować i myśleć wyłącznie o tym, kto to potem posprząta :P
Hiciorem jest u nas ostatnimi czasy 'Książka z dziurą' (do kupienia np. TU), którą młody dostał od Mikołaja ;) J.J. jest niezmordowany w wykorzystywaniu jej, codziennie ma nowe pomysły i zaskakuje mnie swoją kreatywnością. Zwykle 'przerobienie' wszystkich stron zajmuje nam godzinkę-półtorej, a mimo to, kiedy kończymy, słyszę: 'To co? Od początku?'
Na dworze pięknie. Słońce świeci, śnieg się skrzy, aż żal mnie ściska, że nie korzystamy. No, ale -13 to raczej nie jest temperatura spacerowa, zwłaszcza dla takich kichaczo-kaszlaczy. Więc sobie tylko wyglądam tęsknie za okno. O nudzie jednak mowy nie ma. Ja już chyba kiedyś pisałam, że nie wiem, co to znaczy - 'nudzić się' i moje dzieci też nie wiedzą. Dom w czasie ich choroby wygląda oczywiście jak po przejściu tornada, ale mniej więcej po 6-8 godzinach przestaję się tym przejmować i myśleć wyłącznie o tym, kto to potem posprząta :P
Hiciorem jest u nas ostatnimi czasy 'Książka z dziurą' (do kupienia np. TU), którą młody dostał od Mikołaja ;) J.J. jest niezmordowany w wykorzystywaniu jej, codziennie ma nowe pomysły i zaskakuje mnie swoją kreatywnością. Zwykle 'przerobienie' wszystkich stron zajmuje nam godzinkę-półtorej, a mimo to, kiedy kończymy, słyszę: 'To co? Od początku?'
bluzka - Bobo Choses % (via I dream Elephants)
kamizela - Girl2Girl (allegro.pl)
portki - Hobibobi
skarpetki - Pepco
fajna zbawa z ta ksiazka :)
OdpowiedzUsuńMy Jeszcze nie kupiliśmy...chociaz już ją kilka razy w koszyku miałam i z niej rezygnowałam.
OdpowiedzUsuńPS. Sposobu na izolację brak....u nas od wtorku katar, lekki kaszel....razy trzy....dzieci i ja....póki co leczymy się tym co mamy...mam nadzieję że obejdzie się bez antybiotyku..poprawa już jest:))))
To zdrówka! :)
UsuńSuper książka, przyznam, że wcześniej jej nie znałam, jak i połowy dziecięcej literatury:) Sposobów na izolację nie mamy, ale i u nas jakoś nie ma problemu o dziwo, że jeden od drugiego przejmuje przeziębienie. Kuba jest raczej odporny, to Franio częściej coś łapie.
OdpowiedzUsuńTo taka książka-zabawka :)
UsuńA Wam dobrze, u nas zawsze sztafeta.
No ja też juz robiłam kilka podejść do tej książki ale jakoś tak zawsze znalazła się jakaś, zeby tę wyprzedzić. No ale chodzi za mną chodzi...;)
OdpowiedzUsuńTo już wiesz, że warto :)
Usuńa liczyłam wczoraj na Twoje torby...:(
OdpowiedzUsuńNawet sobie zapisałam, żeby pamiętać. I pamiętałam, ale od środowego popołudnia siedzimy murem w domu i nie miałam nawet chwilki na zakupy. A torby leżą w kuchni i czekają :(
UsuńAle super ta książka ;D pierwszy raz widzę, ale bardzo mi się podoba:))
OdpowiedzUsuńGenialna sprawa!!! Do tej pory w ogóle nie słyszałam o takich rzeczach… a tu taki bajer ;)
OdpowiedzUsuńBluzka świetna i oczywiście z działu Little Ladies, i drugie oczywiście - wykupiłaś rozmiar ;) Moja mała niestety nie występowała dla dziadków, bo zapalenie ucha nie pozwoliło na śpiewy. Panie we łzach ;) A ja na kolejnym zwolnieniu. No cóż - u nas zarażanie następuje w drugą stronę - maluch zaraża starszaka :) Ale tu chyba należy się cieszyć - oznacza to, że mają bliski kontakt ze sobą, co przy tak dużej różnicy wieku, nie zawsze jest oczywiste.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że Little Ladies :) Kliknęłam przez markę :D Moim zdaniem jest unisex. To męski kapelusz, zresztą!
UsuńMówisz, żeby się cieszyć z zarażania? ...
:P
U nas to samo, jak jedno chore to i drugie :) A miłość i całowanie z katarem to podstawa :))))))))) U nas dwa dni w przedszkolu to średnio 2 tygodnie choroby :/
OdpowiedzUsuńAle świetna ta książka, tak prosta a genialna :D nie widziałam jej wcześniej :)
OdpowiedzUsuńCzytam od dawna Wasz blog, ale nigdy się nie udzielałam;( Ale dziś nie mogę nic nie napisać;) Tak bardzo mi się ta książka spodobała, że muszę ją mieć!!! A raczej mój syn;) Jest bardzo kreatywna i mi samej w głowie mnóstwo pomysłów wpadło oglądając Wasze zdjęcia co do wykorzystania jej.
OdpowiedzUsuńSposobu na rozdzielenie Twojej cudnej dwójki nie podam, bo sama mam niestety tylko jedno dziecię;( Pozdrawiam
centrumwszechswiata.pl