środa, 13 lipca 2016

Swaderki, part I

Zakochałam się. W tym jeziorze, którego kolory zapierały dech w piersiach o każdej porze dnia, w każdą pogodę (choć przed burzą chyba wyglądało najpiękniej). W tym brzegu z szuwarami, wąskimi kładeczkami co kilkadziesiąt metrów, gdzie tak łatwo było odnaleźć spokój, ciszę i intymność, choć przecież kamping był pełen ludzi. W tej dzieciarni nieustraszonej, która skakała "na śrubę" albo "żołnierza" do zimnej wody, nawet w deszczu, która łowiła ryby i od razu je wypuszczała, która dzieliła się robakami i nawoływała się z końca pomostów: - Tutaj bierze, tutaj, chodźcie! I leciała chmara cała w jedno miejsce, ramię w ramię, z tymi swoimi kijami, nierzadko trochę za ciężkimi. Byliśmy tam pięć dni i nie widziałam ani jednego dziecka z tabletem, ani z telefonem (zupełnie inaczej niż w tamtym roku) - na jednym ze zdjęć możecie zobaczyć J.J. z moją komórką, sprawdza... prognozę pogody :) Za to wędkę miał chyba każdy w wieku 5+, także dziewczyny. Było też rozpalanie ogniska, gra w piłkę i badmintona, dźwięki gitary i śpiewy, a nawet robienie gwiazd, żeby popisać się przed nowo poznanymi koleżankami ;) Słodkie, beztroskie, urokliwe wakacje. 
Wrócimy nad to malownicze jezioro na pewno. Mam nadzieję, że nawet więcej niż jeden raz. 
A może się tam spotkamy?  
spodnie w papugi - Czesiociuch
kocyk z lemurem - Maki Mon Ami
szorty chłopaków - Efvva
plecak i kosmetyczka - Lassig

2 komentarze:

  1. Lubię Twoich chłopaków na zdjęciach zrobionych przez Ciebie :) Świetne miejsce! I pomyśleć, że nigdy nie byłam na Mazurach ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Wasze opinie :)