Kryzys przedszkolny dopada większość dzieci i - powiedzmy to sobie od razu - jest zupełnie normalną, zdrową reakcją. Nawet te maluchy, które cały wrzesień i październik biegały co rano z radością do swoich placówek, mogą mieć "gorsze dni", szczególnie w tych miesiącach, kiedy dni stają się krótkie i to odczuwalnie. Naszą rolą jako rodzica jest przede wszystkim dać im do zrozumienia, że nie ma w tym niczego złego i mają prawo tak właśnie się czuć. Przecież i my, dorośli, choćbyśmy nie wiem jak bardzo uwielbiali swoją pracę, miewamy leniwe poranki i chwile, w których marzymy tylko o tym, by zwinąć się ciaśniej w kołdrę i zapomnieć o obowiązkach, prawda? Wtedy wszelkie "musisz, musisz" i inne bezkompromisowe teksty działają na nas raczej jak płachta na byka niż pozytywna mobilizacja.
Podobnie jest z dziećmi.
Największą różnicę robi Wasza EMPATIA. Sama widzę ogromną zmianę w reakcjach Niedźwiadka, odkąd zamiast mówić z automatu coś w rodzaju "no, dawaj, wstajemy, idziemy, bo się spóźnimy", przyłączam się do jego marudzenia: "och, mi się też dzisiaj nie chce wstawać z łóżka, jest tak ciepło i przyjemnie, ale kurczę strasznie chce mi się siku... a tobie? pójdziemy razem do łazienki?". To jest takie proste i w sumie logiczne - bo kiedy na wstępie jesteśmy po tej samej stronie barykady, znacznie łatwiej się nam współpracuje.
A oto 10 naszych niezawodnych sposobów na kryzys przedszkolny.
Większość z nich to właściwie prewencja, co oznacza, że działają przez regularne stosowanie, ZANIM do kryzysu dojdzie, nierzadko przez powtarzanie razy milion.