poniedziałek, 20 sierpnia 2018

life with Highly Sensitive Child - mum's toolbox



O Wysoko Wrażliwych Dzieciach (ang. Highly Sensitive Child) i doświadczanych przez nie emocjach pisałam na długo, zanim w ogóle poznałam ten termin. Działałam wtedy jeszcze trochę po omacku, intuicyjnie i nie do końca świadomie, że takich dzieci jak J.J. jest naprawdę sporo (wg szacunków ponad 15%!), a nadwrażliwość jest dziedziczną cechą układu nerwowego i temperamentu. Fakt, że w zachowaniach J.J.'a rozpoznawałam siebie wiele mi na początku ułatwił, a i teraz pomaga mi rozumieć go lepiej niż ktokolwiek inny. Choć teraz staram się również mocno, by inni rozumieli go przynajmniej na przyzwoitym poziomie. Pojęcie WWD jest nowe, bo nowe są odkrycia, dotyczące zjawiska, które dotąd traktowano raczej jak "dziwactwo" danego dziecka. Cieszę się, że to się zmienia i że dzięki kolejnym badaniom pojawia się literatura fachowa na ten temat, a co za tym idzie - publikacje w mediach i rosnąca świadomość społeczeństwa, że te "dziwne" dzieci są jednak zupełnie normalne, nawet jeśli "inne". 

Po wskazówki, jak postępować, pomagać i rozmawiać z wrażliwcami, odsyłam Was do poprzednich wpisów, choć pewnie będę jeszcze nie raz uzupełniać swoją wiedzę i repertuar metod, i dzielić się tym z Wami na bieżąco, zwłaszcza że proces dorastania to w przypadku hiperczułych dzieci okres, kiedy nawet sprawdzone, skuteczne techniki będą wymagały korekty. W najbliższym czasie planuję napisać dla Was post o ogromnej sile samoświadomości i sposobach na jej budowanie u młodego człowieka. 

Dziś jednak chcę poruszyć kwestie raczej pomijane w temacie - kompetencje matki WWD. Bo te stają się z czasem wyjątkowo wyspecjalizowane, jak narzędzia dentysty czy chirurga. I nie mam tu na myśli wyłącznie skilli wychowawczo-organizacyjnych, ale głównie - społeczne. Jednocześnie bowiem, przy całym tym wysiłku i podczas tego niejako "szkolenia", które nam dziecko funduje, borykamy się z problemem, uwierającym nas nieraz znacznie dotkliwiej niż jakiekolwiek "trudy macierzyństwa". A mianowicie: z kompletnym brakiem zrozumienia i choćby prób empatii ze strony innych ludzi, w tym także - niestety - tych nam bliskich oraz - tu może nawet bardziej niestety - tych, u których szukamy profesjonalnej pomocy. 

Bycie mamą Wysoko Wrażliwego Dziecka to dar i wyzwanie. 
Wielki dar. 
Wielkie wyzwanie.
I całe mnóstwo pracy.
Na wyposażeniu startowym mamy zwykle tylko MIŁOŚĆ. Tak, to już dużo, ale jednocześnie bardzo, bardzo mało, biorąc pod uwagę, o ile więcej wrażliwiec od nas potrzebuje. Niezbędne będą także: 
  • INTUICJA
  • SPOKÓJ 
  • BOGATY SŁOWNIK
  • MOCNY KRĘGOSŁUP
  • ZDROWY EGOIZM
  • POCZUCIE HUMORU
  • WIELKI TYŁEK
Tak - moim zdaniem - wygląda solidnie wyposażona  
SKRZYNKA Z NARZĘDZIAMI dla MATKI WRAŻLIWCA 

  • INTUICJA
Mamy ją wszyscy. Jest nie tylko narzędziem niezbędnym człowiekowi do przetrwania, ale też do kreowania swojego losu. Ujmując rzecz w skrócie i niezbyt profesjonalnie - to jakby megaszybkie rozumowanie, które opiera się na zgromadzonych dotąd doświadczeniach i skojarzeniach - nasz mózg potrafi je "zeskanować" w ułamku sekundy i na tej podstawie podpowiedzieć nam, jak działać w danej sytuacji. Dzieje się to tak błyskawicznie, że nie wychwytujemy tego procesu przepływu informacji i często nie ufamy temu, co nam intuicja podsuwa. Poza tym często mylimy ją z tzw. przeczuciami, które opierają się na naszym stanie emocjonalnym, a więc są subiektywne i niepewne. Jak je rozróżnić? Dać sobie chwilę, by stwierdzić, czy coś WIEMY, czy CZUJEMY. A jeśli to nie wystarczy - sprawdzić u źródła. Do niedawna z tym drugim był problem - nie było fachowej literatury, ani badań nad WWD, dziś możemy już po nie sięgnąć i przekonać się, że podążamy właściwą drogą. To, że wysoka wrażliwość jest dziedziczna, to jedna ze składowych naszej intuicyjnej wiedzy, co robić. Podpowiadają nam to własne doświadczenia, nawet te nie do końca uświadomione. 
Jeśli bierzemy nasze dziecko i jego przerastające go emocje na poważnie, wystarczy się zastanowić, co my sami chcielibyśmy usłyszeć w podobnej sytuacji lub jak chcielibyśmy zostać potraktowani, a potem - właśnie tak postąpić. Oczywiście może się zdarzyć, że "nie trafimy", ale jeśli powiemy dziecku, co chcemy osiągnąć, ono nas chętnie poprowadzi. 
U nas w sytuacjach "trudnych" niemal nawykowo pytam chłopców (obu, nie tylko J.J.'a):
- Co cię pocieszy? 
A jeśli nie zapytam, oni sami coś proponują, np.
- Teraz to by mnie pocieszyły tylko lody.

  • SPOKÓJ
Łatwiej powiedzieć niż zrobić, wiem. Sama nie jestem oazą spokoju. Ale staram się i - uwierzcie - właśnie to staranie wrażliwiec doceni najbardziej. Jemu samemu jest ciężko się wyciszyć i poukładać emocje, potrzebuje więc nas jako drogowskazu. Obserwuje, co robimy w złości, czy kiedy się smucimy i to właśnie od nas uczy się metod działania. Jeśli spokój będzie dla nas wartością, do której dążymy, stanie się nią i dla naszego dziecka. Ale UWAGA: spokój musi mieć sens! Nie może w nim chodzić o to, żeby zamieść drażliwą sprawę pod dywan i stłumić emocje. Spokój powinien być narzędziem, żeby:
- porozmawiać bez krzyku i spróbować się wzajemnie zrozumieć
- wymyślić rozwiązanie konfliktu
- poczuć się lepiej i jeszcze raz ocenić sytuację
Jeśli przy każdym "ataku", opracujemy sobie system, że najpierw się uspokajamy, a potem działamy, nasze wrażliwe dziecko będzie z czasem dążyć do tego z automatu. 
Umiejętność zachowania spokoju pomaga też w opanowaniu trudnej sytuacji w miejscu publicznym lub na forum rodziny. To bardzo ważne, żebyśmy nigdy nie krzyczeli, nie krytykowali i nie karcili naszego dziecka przy innych, nawet jeśli emocje w nas również buzują. Dla wrażliwca to byłoby jak prowadzenie na szafot i mogłoby zburzyć jego poczucie bezpieczeństwa przy nas. Możemy jednak wyrażać obiektywne sądy, np. "Użyłeś bardzo brzydkiego słowa. To nieuprzejme tak się odzywać." albo wyjść razem z dzieckiem i porozmawiać z nim na stronie. 
Dodatkowy bonus jest taki, że kiedy zachowujemy się spokojnie i choćby sprawiamy wrażenie, że panujemy nad sytuacją, osoby postronne są mniej wyrywne do wtrącania się, a właśnie owo wtrącanie robi często duże szkody w umysłach wrażliwców, i naszych. 
 
  • BOGATY SŁOWNIK
Słowa mogą ranić, a wrażliwców szczególnie. Etykietowani na długo zapamiętują sobie wszystkie niepochlebne epitety, jakie o sobie usłyszą. Nauczenie ich, że opinia innych ludzi, zwłaszcza obcych, jest mało istotna, zajmie nam sporo czasu. Dzieci nie mają jeszcze kompetencji do łapania dystansu, różnicowania wartości oceny. Na tym etapie mówienie WWD, że ludzie go nie rozumieją, doprowadzi raczej do izolacji, a dewaluowanie zdania innych - do utraty zaufania. Dlatego tak ważne jest, żebyśmy używali wobec niego "dobrych" słów i korygowali innych, powstrzymując się od własnych ocen. 
Kiedy kolega z podwórka mówi: "Ale z ciebie beksa!", my mówimy: "Masz prawo płakać, kiedy jest ci smutno." /Tu dygresja: moje poprawianie zaowocowało tym, że koledzy przestali widzieć w J.J.'u dziwaka, który panikuje, kiedy przegrywa, a zrozumieli, że zajmuje mu dłużej niż im pogodzenie się ze stratą pozycji. Kilka razy zdarzyło się mi się zaobserwować, że siadali sobie np. na schodkach albo na trawie obok J.J.'a i czekali, aż wróci do gry bez żadnych uwag, a potem kontynuowali zabawę jak gdyby nigdy nic./
Kiedy babcia stwierdza: "Ciągle tylko marudzi i marudzi", my mówimy: "Potrzebuje chwili wyciszenia, miał dziś dużo wrażeń."  
Dla czułego dziecka to szalenie istotne, żeby słyszało, jak wyjaśniamy innym, co się z nim dzieje. Ono się tego uczy właśnie od nas. Kiedy już będzie dobrze rozpoznawać swoje stany, tak samo będzie to komunikować postronnym. 

  • MOCNY KRĘGOSŁUP
Wobec dziecka, siebie i innych ludzi. Kiedy wiemy, co jest dla nas ważne, jaki mamy w życiu azymut, mnóstwo rzeczy staje się łatwiejsze. I podejmowanie decyzji, i bycie drogowskazem jako matka, i bycie asertywnym. Jeśli np. wiemy, że naszym priorytetem jest wychowanie dobrego człowieka, będziemy pielęgnować we wrażliwym dziecku przede wszystkim jego empatię, jeśli mądrego - kreatywność, jeśli szczęśliwego - umiejętność dostrzegania piękna wszędzie wokół itd. Świadomość tego, co stawiamy na pierwszym miejscu, wskaże nam drogę lepiej niż kompas. Zazwyczaj WWD posiadają całe spektrum wartościowych cech i wyjątkowych kompetencji, a przez to - wielki mętlik w głowie, więc kiedy jego północą stanie się ta jedna jedyna, będzie mu w życiu trochę łatwiej.         
Nasz kręgosłup to także zbiór zasad, tych niezbywalnych - jak "nie bijemy", "nie oceniamy", "nie wyzywamy", "szanujemy" i takich, które można negocjować - jak "granie tylko w weekendy", "powrót od kolegi najpóźniej o 20", "żadnych chipsów przed obiadem". Wcale nie jest tak, że naginanie tych drugich zachwieje poczuciem bezpieczeństwa wrażliwca. To poczucie dajmy mu my i to, że może z nami porozmawiać, w tym też wynegocjować lepsze dla siebie warunki, a my go słuchamy. 

  • ZDROWY EGOIZM
Bycie mamą WWD bywa cudowne, kiedy widzisz, jak spostrzegawcze, dobroduszne, wspaniałomyślne trafiło ci się dziecko i rozpiera cię duma. Ale bywa też wycieńczające psychicznie i fizycznie. Zwłaszcza na początku, kiedy musisz podnieść płaczące i wierzgające dziecko ze sklepowej podłogi lub kanapy w restauracji i wynieść na zewnątrz, zrezygnować z zakupów, albo obiadu, albo kina, kiedy jedynym akceptowalnym partnerem do zabawy jesteś ty, kiedy maluch kategorycznie odmawia pójścia do przedszkola, albo jeżdżenia w wózku, albo mycia włosów, albo kiedy nie chce się bawić z dziećmi znajomych, ani kuzynostwem, nie zaśnie w obcym miejscu, z nerwów boli go brzuch albo wymiotuje, kiedy mówi szczerze, że czegoś nie lubi albo mu się nie podoba, choć kurtuazja wymaga "białego kłamstwa" (a wrażliwiec kłamać nie umie), kiedy za każdym razem musisz spuszczać po nim wodę, bo szum sprawia, że bolą go uszy, kiedy na wakacjach musisz zawsze szukać lokalu z pomidorową, bo niczego innego nie ruszy i prędzej umrze z głodu, kiedy odda koledze nowy resorak, bo kolega chciał, a potem będzie za tym resorakiem płakał...
W dodatku jesteś z tym wszystkim sama. Bo nikt, kto tego nie doświadcza na co dzień, nie rozumie. A kto doświadcza od czasu do czasu, rozumie na opak. No, niestety. Ale możesz z tym skończyć!
To, że masz wrażliwe dziecko, to nie jest powód do wstydu! Jego zachowanie wynika z systemu nerwowego i tyle. Jak inny rytm serca albo oczy każde w innym kolorze - należy do mniejszości, ale jest normalne! To nie jest twoja wina! Ani niedopatrzenie, ani niedopilnowanie, ani brak uwagi czy dobrego wychowania! Nie bój się o tym mówić!
I nie bój się prosić o pomoc, czas wolny, zastępstwo przy pocieszaniu (przecież babcia też może podrapać po pleckach!) lub wyjaśnianiu (tatusiowie np. świetnie sobie radzą z tłumaczeniem i prezentowaniem, jak brać porażki na klatę). 
Na dłuższą metę pomoże to także dziecku. Bo zaufanie dorosłemu innemu niż ty będzie mu w życiu potrzebne. Czy to w szkole, czy w sytuacji zagrożenia, czy kiedy pójdzie na nockę do kolegi. 

  • POCZUCIE HUMORU
Nic tak nie rozładowuje napięcia jak żart. To jeden z najsprawniejszych "zaworów bezpieczeństwa", który działa nawet w sytuacjach z punktu widzenia WWD tragicznych. Ja najczęściej stosuję hiperbolę lub absurd. Kiedy więc J.J. jak zwykle przeżywa po sprawdzianie, że na pewno dostanie jedynkę (co mu się jeszcze nigdy nie zdarzyło), ja mówię z trochę przesadzonym entuzjazmem, że nareszcie, bo już czekam na tę jedynkę od pierwszej klasy, a potem się razem śmiejemy. Kiedy przegrywa w Monopol i stwierdza, że to najgorszy dzień jego życia, ja mówię: Masz rację, najgorszy. Przegrałeś, straciłeś całą kasę, i nogę, i rękę, i włosy ci wypadły, i nie ma w domu ani kropli wody, ani nawet kawałeczka czekolady. I on prycha śmiechem.
Nadwrażliwe dzieci łapią dowcipy "w lot" i to wcześnie, a w starszym wieku - nierzadko lubują się w kabaretach, które pozwalają ich głowie odpocząć. Kiedy uda się rozśmieszyć buzującego człowieka - możemy sobie to zaliczyć jako sukces. Za każdym razem. Nie wygramy tak wojny, ale bitwę - na pewno. A przede wszystkim unikamy eskalacji, która bywa groźna, bo wściekły wrażliwiec potrafi rzucać przedmiotami, także ciężkimi lub ostrymi, albo zrobić sobie krzywdę - kiedy jest zły na siebie. Humor minimalizuje to ryzyko niemal do zera i ściąga z naszych barków spory ciężar - bo śmiejąc się i my oddychamy głęboko i wyluzowujemy. 
  
  • WIELKI TYŁEK 
...dzięki któremu wszystko, co nieważne, pomieści nam się w dupie ;)
I te nietrafione etykiety, i te niesprawiedliwe oceny, i próby wtrącania się, okraszone udzielaniem złotych rad. Bo o ile warto ludzi w temacie nadwrażliwości uświadamiać, choć też nie na siłę, o tyle w niektórych sytuacjach szkoda naszego czasu i energii na podejmowanie dyskusji. Na pewno wiecie już, jak rozpoznać, czy trafiliście na otwarty umysł, czy na beton. KIEDY NIE WARTO DYSKUTOWAĆ? Kiedy nasze dziecko łapie się za uszy i płacze z bólu, bo w lokalu za głośno gra orkiestra, więc wychodzimy i idziemy szukać innego miejsca, a ktoś komentuje: "ale go rozpieścili! robi z nimi co chce!" Kiedy podczas zabawy w basenie nasze dziecko krzyczy z radości przy każdym skoku, a wujek twierdza, że jest "hałaśliwy i źle wychowany". Oraz innych podobnych sytuacjach, kiedy natychmiast zdajemy sobie sprawę, że nasze tłumaczenie wpadnie w próżnię albo posłuży tej osobie za wodę na młyn. W takim przypadku najlepiej zakończyć interakcję milcząco lub - jeśli odbywa się przy dziecku - na skorygowaniu wystawionych opinii. Po co? Żeby jakieś rzucone przez kogoś nieopatrznie słowo, jak stygmat: nieśmiały, mazgaj, materialista (to słyszy się zaskakująco często, choć wrażliwcy podzielą się raczej wszystkim, a wynika z tego, że wkładają dużo pracy i uwagi w rzeczy, które tworzą, czy jest to wieża z Duplo czy kupienie sobie MP3 za kieszonkowe, są perfekcjonistami i rozwijają nadkontrolę, więc nie lubią "tracić" tego, co osiągnęli) nie zapuściło w czułym sercu korzeni. Mówimy spokojnie, ale dosadnie: "musiałbyś go zobaczyć wśród przyjaciół" albo "kup sobie nowiutki samochód i od razu daj mi prowadzić."
Jednym z najlepszych narzędzi, jakie możemy dać naszemu WWD jest kurtuazja i asertywność w jednym. Tylko tak będzie mógł być sobą, zachować swoje granice, a jednocześnie dość bezpiecznie funkcjonować w społeczeństwie. Miks grzeczności i umiejętności mówienia "nie", odchodzenia, kiedy coś nam nie pasuje to potężna siła.


Powodzenia, kompetentne mamy!


Czytaj więcej: https://www.sosrodzice.pl/wysoko-wrazliwe-dziecko/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze opinie :)