poniedziałek, 20 marca 2017

games for two

Zachęcanie chłopaków do wspólnej zabawy to jeden z moich celów wychowawczych, przy czym mam tu na myśli faktycznie zachęcanie, a nie przymuszanie. Jeśli chcą być sami, mają do tego prawo. Jeśli każdy chce robić coś innego - również. Właściwie - statystycznie rzecz biorąc - częściej próbujemy ich rozdzielić po pokojach niż umieścić w jednym. Ze względów bezpieczeństwa. Choć oczywiście właśnie wtedy, kiedy wspólna zabawa robi się ryzykowna, oni mają na nią największą ochotę. 
Staram się organizować im czas i przestrzeń w taki sposób, by współpraca przychodziła im naturalnie. Dlatego tak bardzo lubię zabawki bez szczególnych ograniczeń wiekowych, czyli te, które ciekawią ich w podobnym stopniu. Kiedy obaj chcą robić to samo i - oczywiście - żaden nie chce czekać na swoją kolej, starają się prędzej czy później wypracować jakiś kompromis albo system współdziałania. Lubię patrzeć, jak sobie radzą i jak dzielą się rolami, też dlatego, że bezbłędnie wyczuwają swoje mocniejsze i słabsze strony, zauważają różne gusta i metody działania, uczą się od siebie nawzajem, ale i siebie nawzajem - a to z kolei uczy ich w dalszej perspektywie szanować i być uważnym na inne osoby.

Chcę Wam dziś pokazać kilka fajnych, aktywizujących zabaw, które spodobają się i 3- czy 4-latkowi, jak i starszemu dziecku. Wszystkie one bazują na niebanalnych, zaskakujących rozwiązaniach, mają więc to coś, co moi chłopcy nazywają "wow-faktor". Przyjrzyjcie się im, bo są rzeczywiście świetne i proszę - nie skrollujcie od razu na koniec wpisu, kiedy powiem, że czeka tam na Was niespodzianka ;)



Układanie puzzli chyba nigdy się dzieciom nie nudzi. Przynajmniej moim. Te dają jeszcze dodatkową atrakcję - ich fluorescencyjne elementy świecą w ciemności! Ekscytacja odkryciem to jedno, ale co oni potem z tymi puzzlami wyprawiali! Najpierw było naświetlanie ułożonego obrazka kieszonkowymi latarkami, potem lampą biurkową, a potem podglądanie rozłożonych puzzli przez uchylone wieczko pudełka - fakt, że po rozłożeniu także się świecą - wywołał kolejną falę zachwytów. Jedna układanka i +1000 do fajności rodzica.



Kinopik to zabawka magiczna, dzięki której obrazki na kartonie... ożywają. Wykorzystuje ona techniki animacji, oparte na iluzji optycznej, ale to wiemy my-dorośli. Dla dzieciaków to zwykłe czary. Chłopcy chętnie układają pojazdy, zgodnie ze wzorami w dołączonej książeczce, choć tworzą też swoje własne konstrukcje, przede wszystkim po to, by zobaczyć, jak dzięki przesuwaniu po nich paskowaną folią, wszystkie ich części wprawiane są w ruch. Bajer i atrakcja na długie godziny.



Projektowanie własnego pociągu to nie lada wyzwanie. Do wyboru są cztery tła, które można ułożyć w pudełku i na nich łączyć swoje magnetyczne wagony i lokomotywy, ale tak naprawdę nadaje się do tego dowolna metalowa powierzchnia, np. drzwi lodówki. Elementów jest mnóstwo, a kombinacji - właściwie nieskończoność. Decyduje wyłącznie dziecięca pomysłowość, np. pociąg, który widzicie na zdjęciach, zbudowany przez J.J.'a, to jego wakacyjne wspomnienie z podróży na Sylt.        

Podobają się Wam te zabawki?
Może któraś szczególnie?

***
UWAGA:
na naszym fanpage'u trwa ROZDANIE, w którym do zgarnięcia jest zestaw świecących puzzli - jeden z trzech do wyboru. Serdecznie zapraszam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze opinie :)